Ramzes

Ramzes

„Cats sleep anywhere,
any table, any chair…”

Kto by pomyślał, że brudny rozczochrany kotek znaleziony w bramie może dać tyle szczęścia. Mowa tu o Ś.P. Ramzesku, który miał być tylko odchowany i wypuszczony na dwór, a został u mnie rok… Tylko rok, bo umarł. Spadł z okna, i w tym był wyjątkowy, bo nie na cztery łapki. Miał wstrząs mózgu i odchodził do krainy
wiecznych łowów w ogromnych cierpieniach. Zapach jego futra, przesiąkniętego słońcem, deszczem i burzą pamiętam do dziś. „Czym ty pachniesz, czym ty… wiem… pachniesz jawą, trawą, snem. Pachniesz utraconym rajem, pachniesz wiosną, kwietnym majem. Ciepłe łapki gniotą trawę, oczka czujne na zabawę.”

Pierwsze dni w moim domu były pewnie dla niego męką… Ta kąpiel-konieczność, karmienie, aby nie umarł przedwcześnie, bo był bardzo zagłodzony, no i nauka mycia… Bardzo młody Ramzes niestety nie czuł konkretnej potrzeby umycia się przynajmniej dwa razy dziennie. Podpatrzyłam kiedy to robi i nakłaniałam go do dłuższego przylizywania futra. Na początku sama go lizałam po grzbiecie, płukałam tylko usta, a potem kot już pojął o co chodzi i sam z chęcią oddawał się myciu. Tyle elementów z jego życia utkwiło mi w pamięci…

Ramzesiu… leżysz teraz gdzieś w lasach szwajcarskich, a ja odwiedzając Cię przypominam sobie te leniwe momenty, kiedy opalaliśmy się na balkonie. Jak na roczne kocisko byłeś spory. Nie wiem czy wiesz, ale mieszka teraz u mnie… u nas kotka, ma prawie rok, jak ty miałeś. Też odbywałam z nią naukę mycia,
karmiłam łyżeczką i mówiłam wierszyki-piosenki do snu. Mruczy zupełnie jak Ty. Muszę tylko powiedzieć, że nie jest tak kulturalna. Śpi bez przerwy na poduszce koło głowy, a czasem pod głową zamiast poduszki.

Ramzesiu, kiedyś się spotkamy, może w innym wcieleniu, może w innym świecie… mrau!

Mess

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.