Pyza

Pyza

11 sierpnia 1999 – 21 sierpnia 1999

Pyza to była wytęskniona i wymarzona koteczka. Miała być przyjaciółką naszej starszej kotki Bezy. Pamiętam doskonale ten dzień- to był dzień zaćmienia słońca… Wtedy przybyła do naszego domu- maleńka, puchata, z niebieskimi oczkami. Zakochaliśmy się w niej od razu. Miała charakter „zbójnika” i …ochrypły głosik. Wszędzie jej było pełno. Przetaczała się po domu jak kula…

Pewnego dnia zaatakowała ją siła, której to maleństwo nie mogło się przeciwstawić… Choroba była krótka, ale bardzo okrutna… Kocię cierpiało, lekarze mówili: „Póki życia- póty nadziei”. Trzymaliśmy się tego jak opętani… Tak bardzo chcieliśmy, żeby wygrała tą walkę… Były nocne wizyty weta, kroplówki, nasłuchiwanie czy jeszcze bije malutkie serce… I ból…, jej ból, tak mocno przez nas odczuwany…

Po trzech dniach Pyzunia zasnęła… Do dziś nie potrafimy się z tym pogodzić… Każde jej wspomnienie wywołuje bolesny skurcz serca i łzy… Była z nami tylko jedenaście dni… Dała nam tak wiele i zabrała ze sobą cząstkę naszych dusz… Wiem, że Pyza czeka na nas na Tęczowym Moście… do zobaczenia Pyzuniu…

salma&cornick – salco@op.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.