KOTY

Łatek

Łatuś był naszym drugim kotkiem. Został adoptowany w sierpniu 2011 roku z Fundacji pomagającej kotom w wieku ok 6 miesięcy. Był z nami do 26 lutego 2015 roku. Był najgrzeczniejszym kotem jakiego znałam. Zmarł nagle, niespodziewanie, podczas naszej nieobecności. Bardzo za Tobą tęsknimy, Łatusiu, zwłaszcza Julka. Mamy nadzieję, że jesteś szczęśliwy i że kiedyś się […]

Posted in Koty | Leave a comment

Ciapek

Ciapek,daliśmy ci miskę pełną jedzenia i smakołyków.Ty nam dałeś o wiele więcej.”Paczałeś”na nas swoimi oczkami,witałeś z radością po powrocie do domu.Teraz została wielka pustka.Odszedłeś za Tęczowy Most 06.03.2015 mając 2,5 roku.Bardzo nam ciebie brakuje.Może wrócisz do nas w innym futerku.Kochamy cię Ciapek.

Posted in Koty | Leave a comment

Tiny-Kapustka

Dnia 3 października 2014 roku o godz.20.15-20 na Tęczowy Mostek odeszła moja najdroższa koteczka Tiny. Miała 19 lat i 7 miesięcy. Przeżyła pięć swoich córek oraz trzech powinowatych. W kwietniu 2015 roku chciałam wyprawić Jej huczne 20-te urodziny. Nie zdążyłam. Nie jestem w stanie wyrazić smutku i rozpaczy, jakich doznaję.W chwili utraty ukochanej Kotki uświadomiłam […]

Posted in Koty | Leave a comment

Muffinek

„A home without a cat — and a well-fed, well-petted and properly revered cat — may be a perfect home, perhaps, but how can it prove title?” Mark Twain Muffinek Październik 2009- wrzesień 2014 Przybyłeś do nas tego marcowego wieczoru 2010 roku ledwie odratowany spod kół pędzącego samochodu… leżałeś na drodze i nikt nie przejął […]

Posted in Koty | Leave a comment

Buras

W nocy z soboty na niedzielę pożegnaliśmy naszego ukochanego kocurka Burasa Po 16-tu wspólnie przeżytych latach. Był z nami praktycznie od początku naszego małżeństwa. Odszedł spokojnie i cichutko w swoim domu otoczony przez kochających go ludzi, którym serce krwawi i długo nie przestanie . Był już schorowany i od roku liczyliśmy się z tym że […]

Posted in Koty | 2 komentarze

Fuks

Nazywam się Emanuela, jestem wolontariuszką w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Świnoujściu. W czwartek 12 czerwca 2014 (zapamiętam ten dzień chyba na całe życie) gdy przyszłam do schroniska na recepcji stał transporter dla kotów, jak zawsze zaciekawiłam się nowym członkiem schroniskowej rodziny i okazał się nim maleńki kilkudniowy kotek. Było mi go bardzo szkoda, bo […]

Posted in Koty | Leave a comment

Siniusia

13.05.1996r. – 24.10.2011r. Śliczna, mądra, łowna i dobra, wychowała sporą gromadkę małych koteczków. Nasza Siniusia, Sisi, Niunia…. Była z nami ponad 15 cudownych lat. Zawsze wierna, zawsze obecna, kochana, jak członek rodziny. Uwielbiała wszelakie pudełka, kaloryfery, często przychodziła do domu oknem, nierzadko z myszą, którą chciała się nam pochwalić. Miała niezwykłą grację i urok osobisty. […]

Posted in Koty | Leave a comment

Cherry

Cherry była wyjątkowa pod wieloma względami. Była czarnym persem.Miała piękne złote oczy. Była grzeczna, posluszna i kochająca. Jednocześnie miała w sobie tyle energii że niektórzy mówili na nią Torpeda. Wszędzie było jej pełno. Urodziła się 11lipca 1998 w dniu moich 20-tych urodzin. Nigdy nie chorowała. Była ze mną przy najważniejszych wydarzeniach życia. Razem ze mną […]

Posted in Koty | Leave a comment

Dżina

Odeszła 23.01.14r . Tej długiej ciszy, kiedy zapytałam tatę o Dżine nigdy nie zapomnę. Wiedziałam co ona oznacza, Nunia od tygodnia chorowała, tata starał sie ją ratować niestety tą walkę przegrała – odeszła. Przykro mi, że nie było mnie wtedy kochana z Toba, nie objęłam Cię, nie zobaczyłam Twoich oczek po raz ostatni. Ale pamiętam […]

Posted in Koty | 4 komentarze

Pumpuś

Pumpusiu,tak szybko od Nas odszedłeś.Nikt nie przypuszczał,że byłeś chory,te paskudne choróbsko (cukrzyca) zabrała Nam Ciebie w dosłownie 3 dni :( Wciąż mieliśmy nadzieję,ale niestety – nerki nie wytrzymały :( Pumpuś to najcudowniejszy kot,jakiego w życiu miałam (razem z jego nie żyjącą już mamą Lusią). W czerwcu miałby 9 lat,kochany gruby rudasek,niczym Garfield – potrafił jeść […]

Posted in Koty | Leave a comment

Rysio

żył czerwiec 2011 – 2 sierpnia 2013. Rysio nie przyszedł na śniadanie. To był pierwszy znak, że coś się stało. Liczyłam na to, że ktoś go przygarnął, ktoś się nim zaopiekował. No ale miał obróżkę, adresatkę i czipa. Ktoś powinien mnie poinformować. A jeśli nie, to zawiadamiamy wszystkie media, jakie można i rozwieszamy ogłoszenia. Po […]

Posted in Koty | Leave a comment

Romeo

Nasz kochany „kitek” * 2010(?) † 29 marca 2013 roku Przeszedł Kot po Tęczowym Moście poniósł z sobą okruchy miłości zostawił lęk i zmęczenie zabrał zaś Domu wspomnienie ciepłych rąk dotyk pieszczot głaskanie zapach posłanka i ludzkie kochanie. Przeszedł Kot po Moście Tęczowym zostawił nas nie gotowych na pożegnanie porzucił ból i choroby porzucił smutne […]

Posted in Koty | Leave a comment

Ola

ola była kotem jedynym w swoim rodzaju narzeczona miała ja 12 lat od małego zawsze była niegrzeczna łasiła sie a potem gryzła syczała i drapała ale nam to nie przeszkadzało była naszym dzieckiem tak zawsze muwiła o niej moja narzyczona kasia brojła jle wlezie szalała drapała po meblach niszczyła kanape i fotele ale juz sie […]

Posted in Koty | Leave a comment

PUSIA

  Pusia odeszła 10 marca 2013r, była starszą koteczką… nie wiem ile miała latek… Moja córka znalazła ją schorowaną na parkingu latem 2011r., była kotkiem bezdomnym. Trafiła wówczas do schroniska, jednak cały czas myślałam o niej. 25 września 2011 roku zabrałam ją ze schroniska. Nie mogłam wcześniej, ponieważ Pusieńka chorowała, była przeziębiona, miała ropomacicze. Już […]

Posted in Koty | Tagged , , , | Leave a comment

Jacek

17.12.2012. Odszedł od nas za Teczowy most nasz kochany Jacek. Był z nami 19 lat. Mimo, ze mamy jeszcze Czarka nigdy nie da sie o Tobie Jacku zapomniec, ciagle jestes w naszych sercach. Czekaj za nami za teczowym mostem, przyjdziemy do Ciebie Kochanie, na pewno.

Posted in Koty | Leave a comment

Hermiona

2009 (?) – 18 lutego 2013 Oh, Hermioneczko! Ale miałaś ciekawe i niestety obfite w bolesne wydarzenia życie. Powiedz, dlaczego takie krótkie? Ktoś Cię znalazł w Bielsku-Białej z poważnie połamaną łapką, uratowali Cię Ania i Ziemek z Med-Wetu w B-B, po czym trafiłaś do nas, tj. mnie, Marka i Kota-Seniora Adama. To było w czasie […]

Posted in Koty | 3 komentarze

Lily

Lili była prawdziwą siostrą, choć futrzaną. Ciągle pamiętam, jak płakałam by rodzina pozwoliła mi ją zatrzymać – była wtedy puszystą małą kulką. A teraz płaczę bo jej nie ma.. Przegrała z rakiem mimo kilku operacji. Pamiętam jej wzrok, jak już prosiła by pozwolić jej odejść… Pozwoliłam… Gdy byłam chora, przynosiła mi jedzenie, w formie upolowanych […]

Posted in Koty | Leave a comment

Kizia

Kotke przygarnęłam ok. 15 lat (w grudniu) jak byłam malym dzieckiem. Miała na imię Kizia. Była pół dzika, przez pierwsze 2 lata wchodziła tylko na jedzenie, do końca nie dała się złapać na dworze. Po długim okresie zachęcania, wołania i łapania wchodziła na zawołanie i wychodziła. Była to kotka wyjątkowa – drapała rano jak chciała […]

Posted in Koty | 1 Comment

Zuzio

Zuzio 14 grudnia 2008 r., 09:17; telefon ze „zwierzęcego” szpitala. Nadzieja!!! Informacja – wyrok: „nie możemy już nic zrobić, czy wobec tego wybudzać Zuzia, czy uśpić…?” Uśpić? To przecież nie na jedną noc, ani na czas kociego wypoczynku – na zawsze!!! ( Przed oczami 12 lat wspólnego życia z Zuźkiem. Kotem, którego wszyscy kochali. Kotem […]

Posted in Koty | Leave a comment

Zuzia5

Zuzia 2011 rok był dla nas rokiem pełnym emocji: dobrych i złych. W naszym domu pojawiło się nowe życie (urodził się nasz Synek) i zgasło inne życie (umarła moja kicia Zuzia). Miała prawie 13 lat. Była zdrową, radosną kotką perską. Nigdy nie chorowała.Traktowana była przez nas jak dziecko, dopóki prawdziwy bobas nie pojawił się w […]

Posted in Koty | Leave a comment

27 thoughts on “KOTY

  1. Odszedłeś od nas najukochańszy Igorku,łzy i rozpacz po Tobie
    Byłeś pięknym czarnym kotkiem o jakże za krótkim życiu.Miałeś dopiero 10 miesięcy ,znaleziony zostałeś maleńki przy lesie.Ktoś Cię wyrzucił ,my przygarnęli.
    Dzień 15 lipca 2013r zostanie do naszej śmierci w pamięci.Żegnaj nasz najdroższy Igoreczku i czekaj na nas na Tęczowym Moście

  2. DUDUŚ NASZ KOCHANY KOTEK BYŁ Z NAMI 12LAT BYŁ BARDZO MĄDRYM KOTKIEM Z KLASĄ ZACHOROWAŁ DNIA 15 PAŻDZiERNiKA 2013 ROK NIE MÓGŁ SIĘ WYSIKAĆ BARDZO MiAŁCZAŁ POJECHALIŚMY DO WETERYNARZA OKAZAŁO SIĘ ŻE DUDUŚ W CEWCE MOCZOWEJ JEST OBECNOŚĆ NIEWIELKIEGO KAMIENIA MIAŁ OPERACJE WSZYTO MU CEWNIK BO OPERACJI BYŁO OK. DOSTAWAŁ ZASTRZYKI PRZEZ TYDZIEŃ CZASU .DUDUŚ NORMALNIE SIĘ ZACHOWYWAŁ NAGLE SIĘ ZACZEŁO COŚ ZNIM ROBIC GŁOŚNO MIAŁCZAŁ NA NOGI NIE MÓGŁ USTAĆ POJECHALIŚMY ZNÓW DO KLINIKI WETERYNARI DOSTAŁ KROPLÓWKE I ZOSTAŁ NA NOC W KLINICE NA DRUGI DZIEŃ ZABRALIŚMY GO DO DOMU BIEDNY KOTEK LEŻAŁ NIE MIAŁ SIŁY SIKAŁ POD SIEBIE ŁZY CISŁY SIĘ NAM JAK ON CIERPIAŁ BIEDNY SZUKAŁ MIEJSCA ŻEBY UMRZEĆ W SPOKOJU . DNIA 27 PAZDZIERNIKA POSTANOWILIŚMY DUDUSIA UŚPIĆ NIE MIAŁ SZANS LEKARKA DAWAŁA SZANSE 5 NA 10 PROCENT WIĘC NIE BYŁO SENSU POŻEGNALIŚMY SIĘ Z NIM BIEDNY USNĄŁ. ZAWSZE NASZ KOCHANY KOTKU ZOSTANIESZ W NASZYCH SERCACH I W PAMIĘCI KOCHAMY CIĘ .

  3. Wieczorem 11.10.2014 o godz :19;00 Pożegnaliśmy naszą ukochaną kotkę MAJĘ ( Maju zawsze będziesz z nami chociaż odeszłaś :( BĘDZIESZ ZAWSZE W NASZYCH SERCACH [*]

  4. Filunia
    26 listopada odeszła za Tęczowy Most nasza najukochańsza Filunia … byłaś tak bardzo chora, a nie pokazywałaś tego … tak bardzo tęsknimy, biegaj zdrowa, radosna tam gdzie jesteś, Kochana Koteczko, Radości Nasza … do zobaczenia, do przytulenia, Kochane Futerko, tak bardzo chcę Cie przytulić, serce pęka i płacze

  5. Silverek, ukochany nasz aniołek. Był cudownym koteczkiem, bardzo radosnym, mądrym i nadzwyczaj komunikatywnym. Zachorował bardzo na potworną chorobę która zniszczyła i zabrała naszego aniołka w ciągu tygodnia. Odszedł 27 października 2016r o godz. 13.13
    Bardzo tęsknimy i bardzo nam go brakuje, zawsze był przy nas. Wracaliśmy z pracy to Silverek nas witał przy drzwiach.
    Kochamy Cię Kochanie bardzo mocno.

  6. 25 stycznia odeszła moja kotka MIJA mając zedwie 1,5 roku . Została potrącona przez samochód. Była cudownym kotkiem i tak bardzo byłyśmy zrzyte . Kotka zawsze była przy mnie gdy czytałam w kuchni ksiązke ona leżała na kolanach. Gdy robiłam skalniak ona mi towarzyszyła.Gdzie bym nie poszła ona szła za mną .A teraz w domu taka pustka nie słysze jej kroków jej miauczenia gdy otwieram lodówke .Nie ociera o mnie swój pyszczek gdy wracam do domu. Nie wskakuje na plecy gdy leże w łóżku. Rozpacz po jej stracie jest taki wielka że serce boli bo zmarła jego część. Towarzysza mi bezsennosc i łzy. Tak bardzo bym chciała usłyszeć jej miaczenie za dzwiami sygnalizujące” już jestem wpuść mnie ” . Smutne jest to że ludzie uważaja że przesadzam że jestem nienormalna. Nie mam w nikim oparcia nikt mnie nie rozumi mojej rozpaczy i bólu . Nikt nie rozumi jaką darzyłyśmy sie miłością. Kiedyś ktoś widząc mojego kota ocierajacego sie o moja twarz powiedział ” nigdy nie widziałem kota który tak by mocno kochał swoją panią” Tak samo mocno kochałam ją . Oddałam bym wszystko by móc cofnąć czas i ją uratować

  7. Cicho, cichuteńko na mięciutkich łapkach
    Skrada się, podpełza Kocia Śmierć znienacka,
    Cicho, cichuteńko, spod ziemi wyrasta
    „Zabieram ci Kota, człowieku i basta!”

    Kot nawet nie ma czasu na pożegnanie,
    Wiec pozostawia napoczęte śniadanie
    Wody w miseczce oddechem juz nie zmąci
    Nie zdąży łapką, swej piłeczki trącić

    Był, wypełniał Sobą czas, przestrzeń, mieszkanie
    nagle …błysk światła – i cisza…
    Już Kot nie wstanie

    Człowiek został sam.

    Błysk kocich oczu – mruknięcie – westchnienie –
    – urywa się – wątek – cichnie – miauczenie –

    …zostaje wspomnienie wygiętego grzbietu,
    odcisk łapek na wannie, puste czyste kuwety,
    Narzuta na łóżku wgnieciona pośrodku,
    jeszcze czuję Twoje cieplo na kolanach…

    …Kotku….

    Jeśli musisz odejść – odejdź, lecz nie proś mnie
    Wcale o zgodę, bo nigdy nie zniosę Twej straty
    W sercu miejsce ogrodzę, posadzę w nim kwiaty
    Będę się tam spotykać z Twych oczu wspomnieniem
    Będę tęsknić za Twym dotykiem, mruczeniem.

    Moja kochana mija :(

  8. Leos był najwspanialszym darem mojego życia.Spał ze mną,rano po przebudzeniu kładł mi się na klatce i „ciumkal”moja szyję,Tulil swoim pyszczkiem ,Przytulal się,ocieral noskiem.Czekał na mój powrót z pracy.Gdy szłam się kąpać on stał i czekał przy drzwiach łazienki.Razem już szliśmy do łóżka.Czasami nie dał posmarować się kremem,bo Tak był spragniony pieszczot.Ja mu kilka razy dziennie mowilam”Leosku Ty moje szczęście kochane,Ty mój najpiękniejszy kotku na świecie i najmądrzejszy i największy piescioszku”.A on Tak słuchał i tylko mruczal.W czwartek zabiło to auto.Płacze,przeżywam to strasznie.Właśnie przypomniał mi się tęczowy most.I już teraz tylko to może ukoić mój ból po tej ogromnej stracie.Leosku doprowadzamy Cię na tęczowy most.Kiedyś spotkamy się na nim i już dalej pójdziemy razem.Moje szczęście.. kochane.

  9. Kochana Myszko:* dzisiaj odeszłaś po strasznej chorobie,mamusi pęka serce,ale cieszy się już Cię nie boli. Brykaj sobie Kochanie po tęczowym moście i przychodź do mnie w snach:* Luna 01.07.2014-16.02.2017

  10. 28,02,2017 pozwololiśmy odejśc Grubej, Gruba (Czesia) pracowała z nami 18 długich lat,bardzo mądry kot który nigdy nie przeszkadzał w pracy i zawsze cierpliwie czekała na swój przydział przytulania i drapania, niestety choroba dopadła ją w najmniej oczekiwanym momencie,byliśmy zmuszeni ją uspić, teraz napewno już ją nic nie boli

  11. Nasza kochana , mądra, i najgrzeczniejsza Luleczka .Dałaś nam wiele radości przez 10 lat .Cieszyliśmy się Tobą każdego dnia .Teraz jest w domu nieznośna cisza ,każdy przedmiot kuweta, kocyki ,miseczki ,podusie są przepełnione twoim zapachem i przypominają nam o Tobie.Biegaj tam za Tęczowym Mostem radośnie razem ze swoimi przyjaciółmi .Nigdy nie zapomnimy o Tobie KOCHANA NASZA

  12. Boksiu 01.2014-16.07.2017
    Odszedłeś tak niespodziewanie, jak przyszedłeś… W 2014 roku, pewnego zimnego styczniowego ranka, przyszedłeś do ogrodu, wskoczyłeś na kuchenny parapet i wskoczyłeś do domu. Wychodzony, zabiedzony i wściekle głodny, garnąłeś się do ludzi. Ktoś Cię wyrzucił z domu, skoro wskakiwałeś przez okno i od razu na pierwsze piętro biegłeś do łóżka… Ale zadomowiłeś się, odkarmiłeś i miałeś szczęśliwe kocie życie. Wszyscy Cię kochali, bo byłeś najmądrzejszym i najsprytniejszym Kotem na świecie – każdego potrafiłeś sobie zjednać, wchodząc na kolana, odnajdywałeś drogę prosto pod kołdrę do sypialni (ile było śmiechu z tego), obcych ludzi zaczepiałeś na ulicy, ocierając się o ich nogi… (być może to Cię zgubiło)… W zimie mieszkałeś w domu, jednak latem lubiłeś hasać po ogrodzie, łapiąc muchy i motylki, a letnimi wieczorami zawsze po zjedzeniu chrupek prosiłeś o wypuszczenie. Dziś rano znalazłam Cię – myślałam , że śpisz, w tej pozycji jak zwykle, jak lubiłeś spać – łapki na wszystkie strony i kot wygląda jak nieżywy – zawsze tak spałeś na rozgrzanych kamieniach, żartowaliśmy, że kot nieżywy – jednak dziś zawołałam i nie podniosłeś już swojej małej główki… Leżałeś przed naszą furtką i nie reagowałeś… Nie wiem, co się stało i nigdy się tego nie dowiemy (czy potrącił Cię samochód, czy zły ludzie Cię otruli) – wiem tylko jedno – odszedłeś ZA WCZEŚNIE, zostawiając nas w rozpaczy i smutku… Spoczywaj Koteczku w spokoju, do zobaczenia za Tęczowym Mostem – bo wierzę, że jeśli kiedyś się spotkamy, to my wszyscy – ludzie i zwierzęta. Nie będzie podziałów na lepszych i gorszych, bo to W y jesteście lepsi… Spoczywaj w spokoju, mój ukochany Koteczku…Uratowałeś się, znalazłeś szczęśliwy dom i miałeś szczęśliwe kocie życie… Tylko dlaczego tak krótko ??? Zawsze będziemy Cię pamiętać. Wprowadziłeś w nasze życie ogrom szczęścia i radości. Nigdy Cię nie zapomnimy. R. I. P. Boksi 01.2014-16.07.2017

  13. BIAŁY… przyszedłeś do nas dwa lata temu, chory i głodny.. i powiedziałeś, że tu zostajesz… Na początku na wszelki wypadek drapałeś wszystko i wszystkich, a potem przekonałeś się do Swoich ludzi. Wiedziałeś, że pełna miseczka zawsze czeka, a ludzkie łóżko należy także do Ciebie. Byłeś najlepszym towarzyszem przez tyle miesięcy. A teraz nie ma Cię już od wielu dni… Szukaliśmy Cię, ale boimy się najgorszego . Mam jeszcze nadzieję, że trafiłeś przez przypadek do innego dobrego domu, ale ta nadzieja jest coraz mniejsza. Jeśli stało się najgorsze kochany, mądry Kotku to brykaj za Tęczowym Mostem, łap liście i trawki, tak jak na naszym ogrodzie i czekaj na nas… Tęsknimy…. (Biały, 22.09.2015 – 24.10.2017)

  14. Miałam cudownego kotka o imieniu Forsja,była po prostu niesamowita. Mój tato przygarnął ją gdy jeszcze nie było mnie na świecie była przy moich narodzinach, więc miała prawie tyle samo lat co ja.Znalazł ją obok swojej firmy ,małą całą czarną kuleczkę, od razu wiedział ,że to ta jedyna . Była najlepsza ,zawsze przychodziła gdy tego potrzebowałam,przytulała się wygłupiała,nawet chroniła mnie.Była cała czarna pełna energii, oczka miała zielono-żółte,była szczupła.Kochała gdy się do niej przytulało i pieściło.lecz nie wiedzieliśmy o jej chorobie,miała chore serduszko.Wszystko było dobrze do czasu gdy zaczęła dziwnie kaszleć,myśleliśmy ,że coś jej w gardle przeszkadza.Po 3 dniach poszliśmy z nią do weterynarza.Okazało się ,że była chora,nie mogła brać oddechu. Na samym końcu badań wystraszyła się doktora i nie miała sił już wziąć oddechu i … zasnęła.Strasznie mi jej brakuje lecz wierze ,że w drugim świecie czeka na mnie szczęśliwa i uśmiechnięta.Nigdy o niej nie zapomnę. Moja mała pocieszka<3.
    Zmarła 16.01.2018 r ,miała 13 lat .

  15. Moje serce od wczoraj przepełnia wielki ból. W dn. 16.04.2018 r. odeszła moja ukochana kotka Foksia, co prawda bezdomniaczka i nierasowa, ale opiekowałam się nią karmiłam, leczyłam, kochałam. Była młodą kotką ok. 2 -letnią. W dniu 8-9 kwietnia przeszła bardzo ciężki poród. Bez pomocy lekarza nie dała by rady, mogła już wtedy nie żyć.Ale udało się, jednak kociaki urodziły się martwe. Była leczona, już czuła sie dobrze, jadła. Szykowałam ja do sterylki i chciałam jej znaleźć kochający dom. Ale niestety nie dane było jej żyć. Wczoraj gdy poszłam ja nakarmić i podać jej leki w miejscu gdzie rezydowała ( terenem tym były przydomowe ogródki osiedlowe, ogrodzone na którym były budki do spania, norki pod balkonami do ukrycia sie, dużo zieleni po prostu bezpiecznie) nie zastałam Foksi co mnie bardzo zaniepokoiło. Zaczęłam jej szukać i znalazłam leżącą z drugiej strony mojego bloku z bezwładnymi nóżkami płaczącą z bólu. Boże, Foxia! krzyknęłam co ci się stało?. Spojrzała na mnie j jęknęła. Wyglądało to na wypadek potrącenia przez samochód albo mocnego uderzenia czymś w kręgosłup. Musiała się przyczołgać resztkami sił do mojego bloku widocznie prosząc o pomoc.Temu oprawcy, który jej zrobił tak wielka krzywdę niech Bóg wybaczy, bo ja zabiła bym drania własnymi rękami. Nie zastanawiałam się i taksówką szybko pojechałam z nią do veta. Ale po podaniu leku przeciwbólowego, żeby jej ulżyć w potwornym cierpieniu Foksia odeszła. Obrażenia były zbyt wielkie. Nie mogę sobie z tym poradzić. To była jednak moja kotka. Niestety nie mogłam jej wziąć do domu bo mam już trzy koty i ciężko chora mamę, która nie poradziła by sobie z Foksią i trójką pozostałych. Zresztą próba zapoznania Foksi z moimi kotkami spełzła na niczym. Foksia je brutalnie atakowała. Nie mogłam jej zatrzymać w domu. Wszystko wyszło nie tak, a teraz Foksia odeszła za TM . Nie chce by była jedną z wielu bezimiennych ofiar brutalności człowieka, chcę żeby wszyscy ją poznali i wiedzieli, że była wspaniałym dachowcem, i że jej krótkie życie miało sens. Była cudowna i delikatna. Po prostu słodziak.Tyle biedna musiała przejść i wycierpieć. Dołączyła do swoich dzieci i tam razem hasają po zielonych łąkach. Nie ma juz bólu, samotności i cierpienia. Jest tylko miłość. Foksiu nigdy o tobie nie zapomnę, nigdy nie zapomnę twojego ciepła jak tuliłaś się do moich rąk. Pamiętasz jak cie przytulałam?. Foksiu ty tez o mnie nie zapomnij. Czekaj na mnie za TM i kiedyś wyjdź mi na spotkanie jak przyjdzie na mnie ta ostania chwila. Ja nigdy nie zapomnę o Tobie. Kocham Cię Foksiu, jesteś zawsze w moim sercu po kres moich dni. Dlatego kochani jeśli możecie nie wypuszczajcie swoich kotów na zewnątrz, gdzie czyha na nie tyle niebezpieczeństw, niektóre niestety kończą życie w tak tragiczny sposób jak Foksia. Ból po jej starcie jest wielki i zostają i wyrzuty sumienia, że za mało dla niej zrobiłam i że to co się jej stało to tak naprawdę moja wina.Może za późno poszłam jej szukać. Gdybym mogła cofnąć czas. Boże dlaczego???????

  16. Dziękuje Ci Kiciu za wspaniałe 10 lat. Bylas najlepszym kotem jakiego sobie mogłam tylko zamarzyć. Teraz w domu pozostał tylko smutek i pustka. Brakuje mi Ciebie. Trzymaj się i pamiętaj, ze na zawsze pozostaniesz w moim sercu.

  17. Panna Zuza, kocica
    2002 – 14.06.2018

    Zuzeńko, dziękuję Ci, że byłaś ze mną tyle lat. Pamiętam jakby to było dziś gdy przyniosłem Cię do domu jako wspaniałą, szylkretową 3-miesięczną koteczkę. Był piękny, słoneczny dzień. Miałaś typowo perską mordkę po Twojej rasowej matce. Każdy kto do mnie przychodził Cię podziwiał, a ja pękałem z dumy. Długo się oswajałaś, bo zdążyłaś przez 3 miesiące zażyć pełnej swobody z kotami na podwórku ale dworskie maniery drzemały w Twoich genach – do kuwetki załatwiałaś się bez nauki od razu. Pierwszy raz położyłaś się sama koło mnie dopiero po 2 latach i nigdy tego nie zapomnę jakie to było dla mnie piękne przeżycie. Nigdy nie chorowałaś i byłaś po prostu wspaniała, dumna, nieprzekupna, samodzielna. Dwa razy od nich mniejsza, a rozganiałaś po kątach tych kawalerów, których dla Ciebie zapraszałem. Na mnie jednak nigdy się nie obrażałaś, pomimo że mogłaś, bo byłem czasami dla Ciebie okropny. Przepraszam Cię za to. Nigdy nie zapomnę jaka byłaś dzielna i rzuciłaś się na wielkiego psa, gdy nie pozwolił mi wyjść z mieszkania i ten pojedynek też wygrałaś, a ja dzięki Tobie nie spóźniłem się wtedy do pracy. Nie zapomnę jak mnie witałaś swoim niezwykłym miauczeniem, gdy wracałem do domu, jak prosiłaś i domagałaś się pieszczot po krótkich rozłąkach. Przeszłaś ze mną kilka przeprowadzek i wszędzie byłaś królową mieszkania. I doczekaliśmy się własnego domu, w którym niepodzielnie grałaś pierwszą rolę. Byłaś wspaniała i chcę wierzyć, że byłaś szczęśliwa.
    Dziś też był piękny, słoneczny dzień. A ja niosłem Ciebie, aby się z Tobą pożegnać na zawsze. Łzy, które płynęły mi po policzkach i teraz płyną są na Twoją cześć.
    Nigdy Cię nie zapomnę Zuzka. Stary facet, a płacze po Tobie jak bóbr. Żegnaj, kochana powierniczko moich sekretów, wierna i niezłomna strażniczko domostwa. Teraz za Tęczowym Mostem razem z innymi kotami baw się tak jak za dawnych lat. Ganiaj, prychaj, drap i gryź tak jak lubiłaś i goń to towarzystwo na wszystkie strony. Chcę wierzyć, że kiedy przyjdzie na mnie pora przywitasz mnie swoim mruczeniem i znowu otrzesz się o moją łydkę swoją szylkretową śliczną mordką. Kocham na zawsze, Marek.

  18. Felek ( 7 lipca 2018)
    Felek był najcudowniejszym zwierzęciem z jakim przez 16 lat mojego życia udało mi się spotkać. Był ze mną niecałe 2 lata a gdy odchodził czułam jakby wyrywali mi serce. Minęły 2 miesiące odkąd nie ma go ze mną a ja od tamtego dnia z dnia na dzień załamuje sie coraz bardziej. [*]??

  19. Jubel 2002/2003-03.01.2019

    Jubelku!

    Trafiłeś mi się jak ślepej kurze ziarno. W swarzędzkim schronisku (nieistniejącym już od wielu lat) poprosiłam o kota – zależało mi tylko by był to wykastrowany, już trochę starszy kocur – cała reszta nie miała znaczenia. Pani przyniosła mi Ciebie. Podobno miałeś około roku, ale nadal miałeś dziecięcą sierść. Jako że warunki w tym prowadzonym prywatnie i wolontarystycznie schronisku były bardzo trudne – byłeś śmierdzącym jak lisia ferma, zapchlonym, zaświeżbionym workiem kości, o którym mój tata mi później powiedział: „Myślałem, że trzeba go będzie już na drugi dzień zakopać w ogródku”. Jednak już pierwszego dnia wyjęty z transportera, zacząłeś mruczeć i ugniatać dywan, a w nocy usiłowałeś spać ze mną na poduszce. O poduszkę (a właściwie jasiek), spędziliśmy sporo nocy tocząc podjazdowe boje, bo miałeś tendencje do rozwalania się na nim i stopniowego mnie z niego spychania. Moja szyja kończyła zgięta pod bardzo niewygodnym kątem, co mnie wybudzało. Ja wtedy delikatnie zdejmowałam kotka z poduszki (żeby nie obudzić!) i przekładałam obok, po czym cała zabawa zaczynała się od początku. Wojna o jasiek skończyła się gdy zirytowana ciągłym bólem szyi, dwa razy znienacka wyszarpnęłam Ci go spod tyłka. Już więcej nie próbowałeś go przejąć. Zacząłeś spać w taki sposób, że można było Cię całego przytulić, śpiąc na boku. Twoje ciepło i mruczenie było doskonałym usypiaczem.

    W domu musiałeś sobie poradzić z zazdrosnym i bardzo kontrolującym psem moich rodziców – Czortem. Czort oprócz tego, że pilnował abyś przypadkiem nie chodził środkiem korytarza (przemykanie pod ścianami było według psa jedynym akceptowalnym sposobem poruszania się kota). Uwielbiał pędzić w Twoją stronę, w ostatniej chwili się zatrzymywać i trącać Cię łapą, a jako przydupas mojej mamy, błyskawicznie biegł wymierzyć sprawiedliwość, jak tylko usłyszał, że moja mama krzyczy „Psik!” gdy coś przeskrobałeś. To skończyło się jednego popołudnia, gdy trącany łapą – ustawiłeś się w poprzek i wygiąłeś grzbiet w pałąk – pies zwątpił i postanowił się taktycznie wycofać. Popełnił jeden błąd – odwrócił się do Ciebie tyłem, co Ty wykorzystałeś na zawieszenie się na jego pufach, a gdy on w panice zaczął się odwracać – puściłeś go i smyrnęłeś pod kanapę. Pies po pierwszym szoku próbował wcisnąć swój nos pod kanapę i powiedzieć Ci co na ten temat sądzi, jednak po otrzymaniu dwóch szybkich strzałów w pysk, stwierdził, że zrozumiał lekcję. Od tej pory, gdy traciłeś cierpliwość do psich zagrywek, wystarczyło że stawałeś bokiem i robiłeś koci grzbiet. Czort wycofywał się tyłem i czekał w innej części domu aż Ci przejdzie. Oczywiście od tej pory mogłeś już spokojnie chodzić środkiem korytarza jak pełnoprawny domownik, a nawet wyżerać psu jedzenie z miski.

    Gdy jeszcze byłeś wypuszczany z domu, dużo polowałeś: na polne myszy, na nieostrożne ptaki niedoceniające Twojej szybkości i skoczności, a nawet na ozdobne karpie sąsiada, które wyławiałeś, ale nie zjadałeś (nigdy nie lubiłeś też karm z dodatkiem ryb). Wyławianie karpi, wykopywanie świeżo zasadzonych roślin w bardzo zadbanym ogródku sąsiadki oraz powrót do domu ze śrutem za uchem przeważyły by już więcej Cię nie wypuszczać na dwór. Uważam, że ta decyzja zdecydowanie przedłużyła Ci życie. Oczywiście zdarzało Ci się czasami zwiewać, ale z biegiem lat zdarzało się to coraz rzadziej – wolałeś wygrzewać się leżąc przy otwartym oknie, bądź na stojącym obok drapaku.

    Nigdy nie miałeś górnych zębów między kłami – sądziłam że to wina Twojego niedożywienia w dzieciństwie, jednak okazało się przy wizycie u zwierzęcego stomatologa, że ktoś Ci te zęby wyłamał gdy byłeś mały – być może kopnął. Mimo takich traumatycznych doświadczeń zawsze byłeś jednym z najbardziej proludzkich kotów jakie znałam. No chyba że chodziło o dzieci – dzieci nie lubiłeś i unikałeś – kocich też, o czym przekonał się Rojber na początku Waszej znajomości. Dopóki nie podrósł do około roku, unikałeś go jak natrętnej muchy, kładąc się w miejscach, do których nie mógł doskoczyć. Za to później przeżywałeś swoją drugą młodość, goniąc się z nim, zaczepiając i dając się zaczepiać. Nigdy nie zapomnę w jak teatralny sposób upadałeś, wydając dramatyczny miauk, gdy w zabawie Rojber rzucał Ci się do gardła – aktorzy ze spagetti westernów mogliby się od Ciebie uczyć!

    Gdy byłeś młodszy, metodą budzenia swojego człowieka, którą stosowałeś, było polowanie na wystające spod kołdry palce, co w późniejszych latach zastąpiłeś mniej szokującym doznaniowo, ale wciąż niezwykle skutecznym smyraniem wąsami po twarzy i głośnym mruczeniem.

    Byłeś kotem niezwykle przytulińskim, którego można było cały dzień nosić na rękach i głaskać. Który pozwalał ze sobą robić prawie wszystko – nawet u weterynarza: przy goleniu futra, pobieraniu krwi, robieniu usg (całą klatkę piersiową miałeś w żelu) zachowywałeś godny podziwu spokój i cierpliwość, byłeś zainteresowany tylko tym, żeby pani doktor Cię głaskała.

    Często Ci powtarzałam, że jesteś moim najukochańszym kotem i nie kłamałam. Miałam niezwykłą przyjemność i zaszczyt się Tobą opiekować i towarzyszyć Ci przez prawie całe Twoje życie. Byłeś cudowny, przytuliński, delikatny i mądry; cierpliwy i spokojny. Uwielbiałeś gonić wędkę z piórkami i bawić się w kociego ninję. Okropna jest świadomość, że gdy wracam do domu, Ty już nigdy nie przywitasz mnie pod drzwiami, że już nigdy nie będzie mi dane Cię pogłaskać, że nigdy już nie zamruczysz wtulony w moją szyję. Że razem z Tobą odeszło tak wiele codziennych, wspólnych rytuałów i wypracowanych przez lata porozumień bez słów. Bardzo, bardzo tęsknię…

  20. Drogi Garfieldzie mam nadzieję, że tam gdzie jesteś teraz jest Ci lepiej niż tu, na ziemi… Dziękuję za te wspólnie spędzone chwile, te razem przespane noce, twoje mruczenie i radość gdy wracałem ze szkoły. Bardzo za tobą tęsknię.
    R.I.P. Garfield x.05.2018 – 10.06.2019

  21. Żegnaj Czarny. Pewnie gdzieś miałeś „dom”, ale nikt w nim nie myślał o tym, że jesteś głody albo zmarznięty. Więc przychodziłeś do nas. Tak minęły trzy zimy, podczas których nie marzłeś, miałeś co jeść, wracałeś gdy chciałeś. Aż w końcu pewnego dnia nie wróciłeś. A jak zwykle czekało posłanie, miska i nowa dawka lekarstw na wzmocnienie. Żegnaj wspaniały kotku… Biegaj szczęśliwy za Tęczowym Mostem…

  22. Mojej kotce Coco,którą kochałem w tym życiu doczesnym. Wiem,że będziesz na mnie czekała.Ja z utęsknieniem czekam na Twoje miauki,nauczyłaś mnie wiele,pokory i miłości.Odpoczywaj kociaku,uwolniłaś się od cierpienia.Hasaj tam beztrosko ze swoimi kocimi przyjaciółmi,aby nie czuła się tam samotna.Nihdy Cię nie zapomnę,za radość,którą wniosłaś w moje życie.

  23. Tygrysek był fajnym rudym kotem. Najlepszym. Był w paski i nie był za bardzo koci. Lubił się bawić. Spał z nami. Bardzo lubił polować. Nie umiał rzeczy, które umieją inne koty, ale i tak go lubiliśmy. Każdy go bardzo lubił. Głowę miał małą, a ciało ogromne. Na początku był mały jak kuleczka. Lubił się wspinać na szafę, a nie potrafił z niej wyjść. Był śmieszny. Jak płakałem, lizał mnie po łokciu. Robił fikołki. Śmiesznie się przeciągał. Jak mruczał, cały wibrował. Umarł pod kołami samochodu.

  24. Kocham Cię, Jadziu. Będzie mi brakowało nadstawiania czółka na całuski, Twojej główki na moim ramieniu, Twojej ciekawości i energii.

  25. Po 22 latach odszedł od nas wczoraj za Tęczowy Most nasz cudowny i kochany kocurek Kubuś. Nie możemy sie pozbierać po jego stracie, ale wierzymy że kiedyś się jeszcze spotkamy. Tęsknia za Tobą Twoi panowie oraz Dzidzia, Niusia i Lunia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.