Pusia3



Pusia/ Cziczi/ Bożenka

06.1997r. – 04.03.2011r. 19:10

Do mojego kochanego kotka:
Zapamiętam dzień, w którym Cię znalazłam do końca życia.
Pojechałam z rodzicami do ciotki na wieś. Miałam wtedy 6 lat, Ty zaledwie kilka tygodni. Spośród kilku Twoich siostrzyczek
i braci, tylko Ty nie uciekłaś na mój widok :) Od razu wiedziałam, że będziesz moim największym przyjacielem. Rodzice
nie zgadzali się na Ciebie. To dzięki ojcu, który pierwszy powiedział „tak”, towarzyszyłaś mi przez 14 lat. Pamiętam jak
płakałaś, gdy przyjechaliśmy w końcu do domu, Twojego kochanego domu.
Początkowo byłaś małym dzikusem, biegałaś, skakałaś po meblach, drapałaś fotele i kanapy, zwalałaś i gryzłaś kwiaty. Lecz
mimo wszystko zawsze Ci wybaczano te małe grzeszki. Pamiętam zabawy z Tobą, prawie każda kończyła się zadrapaniem po
Twoich ostrych pazurkach. Gdy chciałaś przeprosić, po prostu wskakiwałaś na kolana, mruczałaś do ucha, łasiłaś się i
przytulałaś.
Po wysterylizowaniu trochę się uspokoiłaś. Czasem dostawałaś powera i biegałaś po całym domu z napuszonym ogonkiem i
ganiałaś się z psem. Tak bardzo przypominałaś tego małego, dzikiego kotka z przed kilku lat.
Za każdym razem gdy przychodziłam do domu czule mnie witałaś. Spałaś każdej nocy nad moją głową na poduszce, lub
przykryta do połowy kołdrą jak malutkie dziecko.

03.03.2011r coś z Tobą zaczęło się dziwnego dziać. Byłaś osowiała, nie chciałaś jeść i pić. Cały dzień leżałaś ze smutną
miną. Nie zapomnę Twoich oczek patrzących w moją stronę, które mówiły że coś się złego dzieje…
Następnego dnia (04.03.11r) pojechałam z Tobą do weterynarza (nigdy nie lubiłaś tam jeździć). Okazało się, że masz
niewydolność nerek. Miałaś dostać kroplówkę. Weterynarz kilka razy wbijał się w twoją malutką łapkę. Ciebie to bolało, a
ja nic nie mogłam zrobić. Przy podawaniu kroplówki dostałaś wstrząsu. Miałaś słabe serduszko i krążenie krwi. Bardzo
ciężko oddychałaś. Po przyjściu do domu położyłam Cie na moim łóżku. Już nie wstałaś ze swojego ulubionego kocyka. Nadal
ciężko oddychałaś. Płakałaś tak głośno, a ja nadal nic nie mogłam zrobić poza przytulaniem i głaskaniem Cię.
O 19:10 ostatni raz odetchnęłaś i spojrzałaś na mnie. Odeszłaś spokojnie, na moim łóżku, na którym tak uwielbiałaś spać
całymi dniami.
Przez następną godzinę trzymałam Cie jeszcze w rękach i przytulałam, nie mogąc uwierzyć, że to ostatnie chwile, które z
Tobą spędzam.

Dzisiejszej nocy nie mogłam spać, nie było Cię przy mnie… Każda myśl o Tobie wywołuje ból w sercu i płacz…
Zostaniesz pochowana w niedzielę (06.03.2011r) u Artura na działce, w moim kocyku, ze swoimi ulubionymi rzeczami,
którymi lubiłaś się bawić. Będę Cie często odwiedzać, wspominając chwilę spędzone z Tobą.

Nigdy Cię nie zapomnę. Na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Nikt mi nigdy Ciebie nie zastąpi. Byłaś moim pierwszym
przyjacielem, moim małym dzieckiem, które bardzo kochałam i kocham nadal.
Przepraszam, że czasami byłam zła na Ciebie i krzyczałam. Tak bardzo chciałabym Cie teraz wziąć, mocno przytulić i
ucałować.

Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Wtedy wezmę Cie na ręce, mocno przytulę, ucałuje, i podrapie po szyi (tam gdzie
najbardziej lubiłaś).
Pamiętaj, że bardzo Cie kocham i tęsknię!

Twoja kochająca mama

Adaa ( ada3004@gmail.com )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.