Kochana Maniusiu
Odeszłaś ode mnie 31.12.2012 o godz. 06:30. Wszyscy Cię opłakiwaliśmy, ale ja płaczę po dzień dzisiejszy. Nie mogę pogodzić się z Twoim odejściem, zostało po Tobie puste miejsce i Twój zapach w ręczniku, w który Cię otulałam. Przytulam go i wącham codziennie, nawet z nim śpię, bo z Tobą już nie mogę. Płaczę nawet teraz, gdy to piszę.
Przeszłyśmy razem wiele przez te 9 lat. Byłaś taka dzielna, a ja pomagałam Ci wyjść z każdej choroby. Pokonałyśmy dwa razy zapalenie płuc, pozbyłyśmy się płynu z płuc, leczyłyśmy niedomykalność zastawki sercowej, aż w końcu pokonała Cię niewydolność nerek.Nie wiem czy zrobiłam dla Ciebie wszystko, jeżeli mogłam zrobić coś jeszcze – to wybacz mi proszę… mam wyrzuty sumienia. Miałyśmy jechać do naszego weterynarza, ale nie doczekałaś. Nie męczyłaś się długo, przynajmniej tak mi się wydaje i taką mam nadzieję. Nie wiedziałam, że nie będę się mogła pozbierać po Twojej śmierci. Tyle rzeczy po Tobie zostało… i tyle pustki… przecież kiedyś wszędzie było Cię pełno. Maniusiu jak Ci tam? Nie wiem czy nie jest Ci zimno, czy nie jesteś głodna… ale mam nadzieję, że czujesz się już dobrze, bez leków i kroplówek. Wiem, że tego nie lubiłaś, ale to pomagało Ci normalnie funkcjonować, a mi cieszyć się każdym dniem spędzonym razem z Tobą. Ale kryzys przyszedł tak nagle… a przecież już było źle, nawet bardzo źle, nie
raz. Ale udało nam się to wszystko pokonać, już wierzyłam, że jest dobrze, że najgorsze mamy za sobą… i tu się poddałaś… a ja nadal zadaję sobie pytanie – dlaczego? Czy nie mogłaś jeszcze żyć? Czy naprawdę tak musiało być czy może jeszcze mogliśmy coś zrobić?
Odeszłaś na naszych rękach, głaskaliśmy Cię, a nasze cierpienie nie miało umiaru… Mam nadzieję, że to czułaś i że nie zapomnisz. Bo ja Cię nigdy nie zapomnę. Zostaniesz na zawsze w moim sercu, w moich myślach, wspomnieniach, na zdjęciach… Mam po Tobie pamiątki, których nigdy się nie pozbędę, a nikt nawet nie wyobraża sobie, jak można tak cierpieć, jak ja teraz cierpię… bo Ty byłaś moim dzieckiem, przecież wychowywałam Cię od małego. W tych najgorszych chwilach dawałam Ci jedzenie i picie ze strzykawki, bo sama już nie chciałaś jeść…
Kocham Cię i zawsze Cię będę kochać i wierzę w To, że kiedyś się spotkamy po tamtej stronie, a Ty mnie poznasz i przybiegniesz do mnie i już nazawsze będziemy razemi nikt i nic, żadna siła nas nie rozdzieli! Bo Ty zawsze byłaś mi wierna i umiałaś odwzajemnić moją miłość. Wierzę w to, że byłaś u mego boku szczęśliwą fretką.
P.S. Śpij moje Słonko spokojnie…
|