20.07.2011 r. – – – ok godziny 18 odszedł mój kochany piesek który był ze mną przez 13 lat mojego życia.
A zaczeło się tak: na 6 urodziny powiedziałem do babci „chcę dostać żywy prezent” i otrzymałem moją ukochaną Sabunie(płacz) pamiętam miała trudne życie z początku jeszcze jak była u innych włascicieli to babcia dowiedziała się ze maja psa młodego i chcą go zabić(jakiś czas przed tym jak ją dostałem siedziała w dużym dole wyrzucona przez włąscicieli).I jak babcia wiozła ją do mnie to jej uciekła a jak babcia ją złapała to zwymiotowała się jej.(heh)… Pamiętam jeszcze jak to było na początku jak mój brat powiedział do mnie co ty masz na rękach a ja powiedziałem mojego psa.Spała ze mną, zawsze się rozpychała zajmowała większą połowę łózka, raz już ją uratowaliśmy gdy miała tzw. kocią chorobę,ludzie myśleli że moja mama urodziła dziecko gdy tak chodziliśmy na zastrzyki do weterynarza. Zawsze była przy mnie a ja przy niej gdy miała małe szczeniaki to był harmider pózniej chodzilismy do weterynarza na zastrzyk by juz nie miała małe.Byłą ze mną nawet na plaży kompała się szczekała na turystów(heh).Zdążyłem jeszcze pójść na szczepienie na wsciekliznę.(jak co roku).Wiele ludzi mówi że to przez tęsknotę na moim tatą, który odszedł 2 maja 2011 r. gdy odszedł do lepszego świata to Saba siedziała przy jego nogach gdy ją wołałem nie odzywała się.I od tamtego dnia była jakaś taka smutna małao jadła dużo piłą powychodziły jej na brzuchu jakieś guzki nie mogła lezec na brzuchu tylo na boku.Ciężko oddychała bylo już polepszenie lecz ostatnie dni cos się pogorszyło.Wczoraj w ten tragiczny dzien poszlismy z mama bratem i jego dziewczyną do lasu na grzybki i jak codziennie na cmentarz odwiedzić grób Taty. Zdążyłem się jeszcze z pieskiem pożegnać zresztą codziennie gdy gdzieś wychodziłem całowałem ją w główkę, ale coś mówiło mi żebym został z nią, lecz na cmentarz musiałem iść bo bez tego nie mogłem żyć.I cały czas myślałem o niej jak wracaliśmy zawsze stała jak otwierałem drzwi i się cieszyła tym razem było inaczej wchodze i poczułem ze coś się stało i tak moje przypuszczenia były prawdą niestety brat poszedł do sowjego pokoju ja do swojego mama do salonu poszukać ją brat woła i zbiega na dół i mówi że Saba leży na jego łózku i nie oddych to ja zaraz pierwszy pobiegłem do góry i tak stało się odszedł odemnie mój kochany piesek.cały wieczór płakałem ok 21:30 poszedłem na miejsce gdzie spoczęła moja Sabunia i położyłem jeszcze kwiatki i teraz pozostał mi smutek i piękne wspomnienia. Moim marzeniem i będę dążył do jego zrealizowania jest wybudowanie schroniska dla psów.Dziękuję. |
Krzysztof Groen ( sabagroen@wp.pl ) |