Rokus

Nasz Kochany Rocky

ur. 27.10.98, odszedł 30.08.11

Gdzie jesteś? Te pytanie od tygodnia codziennie sobie zadajemy, gdy nie słyszymy jego szczekania gdy odezwie się demofon, gdy nie rzuca się nam pod nogi gdy otworzymy drzwi aby Nas przywitać, gdy nie słyszymy stukotu jego małych stupek w mieszkaniu, gdy przychodze do domu i mam ten odruch aby znaleźć Rokusia przytulić go i wyjść z nim na dwór.
Gdzie jesteś Nasz Przyjacielu?

Rokuś miał 13 lat. Przeżył ze mną 12 lat i był to okres w którym razem dorastaliśmy. Los przyprowadził go do naszego życia gdy miał 1 rok i był to prezent na moje imieniny. Pamietam jak dziś ten dzień gdy pierwszy raz go zobaczyłem od razu wybrał sobie mój i mojego brata pokój zachowywał się tak jakby z nami żył od szczeniaka od razu nas zaakceptował. Jak się po czasie okazało Rokuś był źle traktowany , para kynologow która go do nas przyprowadziła okazała się parą narkomanów którzy handlowali psami aby zarobić na narkotyki. Rokuś był wychudzony od początku bał się dorosłych mężczyzn oraz do końca bał się wychodzić na dwór zawsze się śmialismy że Rokuś to taki pół pies pół kot bo najlepiej to siedziałby tylko w domku i załatwiał się do kuwety jak kot tak bał się wychodzić.

Pokochaliśmy go od początku a on był wdzieczny że przyjeliśmy go do naszej rodziny i uwolnił się od tamtego zła które jak się potem okazało zostawiło piętno na całe życie.
Rokuś przez te swoje przeżycia był psem wrażliwym, uczuciowym, jak się patrzyło w jego śliczne oczka widziało się wdzieczność i miłość jaką nam starał się okazywać. Nie zapomnę jego spojrzeń jego doniosłego wesołego szczekania oraz jego przywitań których tak nam brakuje…

Po paru latach ok.6 weterynarz stwierdził że Rokuś ma wadę serca prawdopodobnie od złego traktowania przez pierwszy rok. Jednak czuł się świetnie, uwielbiał wspólne wyjazdy na działke lub do cioci gdy mógł pobiegać sobie spokojnie po ogrodzie i schrupać troche soczystej trawki jego przysmaku:) Uwielbiał także jeżdzić samochodem…
Wada serca po cichu się rozwijała przez ostatnie trzy lata dostawał leki na serduszko i był kontrolowany jednak choroba serca postepowała i zaczał się koszmar… w lipcu doszło do pierwszego kryzysu okazało się ze ta wada spowodowała niewydolnosci nerek oraz pojawiło się migotanie serca, po odpowiednich kroplówkach i lekach Rokuś szybko dochodził do siebie był bardzo dzielny często były takie dni że zapominaliśmy o tym jak bardzo jest chory.. Jednak jego stan się pogarszał i doszła niewydolność wątroby która go strasznie osłabiła…
Walczyliśmy do końca nie mogliśmy dopuścić myśli że nie da się wygrać tej walki. Niestety przgraliśmy tę walkę i postanowiliśmy zakończyć jego cierpienie poniewąż nie zasługiwał na nie.

Gdy odchodził wszyscy byliśmy przy nim i głaskaliśmy go we łzach do końca… Tego samego dnia pojechaliśmy do Wrocławia(gdzie znajduje się jedyne w Polsce krematorium zwierząt ze wspaniałą obsługa) aby skremować jego ciałko które pochowamy w jego ulubionej trawce u cioci.

Brakuje nam Ciebie Rokuś Kochamy Ciebie i Tesknimy mamy nadzieje że tam gdzie jesteś nie cierpisz już i czekasz na nas… Bo wierze że się jeszcze spotkamy Bracie…

Pamięci ROKUSIA

Leokadia Michał Marcin Mateusz ( matias887@wp.pl )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.