? – 19 grudzień 2004
Dziś, parę godzin temu, Muffinka przekroczyła Tęczowy Most…
Była kochaną, niezwykle spokojną, łagodną suczką – mieszańcem w typie pinczerka.
Trafiła do mnie jako staruszka. Jej opiekun, starszy pan umarł, a
rodzina wyrzuciła na śmietnik psa wraz z rzeczami po ojcu. Biedna sunia
mieszkała jakiś czas na śmietniku (luty!), a potem trafiła do
schroniska. Łagodna i nieśmiała nie potrafiła upominać się o swoje i
przegrywała w walce o byt. Stamtąd trafiła do mnie. Miała wielkiego guza
sutka i liczyłam się, że będzie z nami bardzo krótko. Ale stało się
inaczej, operacja udała się i psinka jeszcze blisko dwa lata cieszyła
się niezłym zdrowiem.
Niestety w połowie listopada pojawiły się problemy, jedynym wyjściem i
szansa na uratowanie życia była operacja, jakże ryzykowna w jej wieku.
Ale alternatywą była śmierć. Podjęliśmy ryzyko. Suczka szczęśliwie
obudziła się z narkozy, ale pojawiły się problemy z nerkami. Udało się
je opanować. Mufcia jeszcze 2,5 tygodnia dobrze się czuła, byliśmy pełni
nadziei. Niestety :( – trzy dni temu przyszedł kryzys. Jeszcze próby
ratowania, wysiłki – i nic z tego :(. Jej organizm już nie reagował,
nerki przestały pracować, gasła w oczach. Z bólem podjęłam decyzję o
tym, aby pozwolić jej spokojnie umrzeć nie dopuszczając do nasilenia się
męki. Mufcia odeszła cichutko jak żyła.
Śpij spokojnie, kochana psinko. Tęsknimy za Tobą i wierzymy, że kiedyś
wyjdziesz nam na spotkanie. A teraz na pewno witasz się ze swoim zmarłym
opiekunem. Dziękujemy Ci, że bylaś z nami.
|