Dixi |
? – 13.08.2002r.
Mam już drugiego psa. Pierwszy o imieniu Pegi zmarł w wieku 13 lat, po ciężkiej chorobie. Obecnie mam także suczkę o imieniu Lena. Ma 6 lat i na szczęście jest zdrowa. Ale nie o tym chciałam pisać. W kwietniu tego roku weszłam do sklepu zoologicznego i… zakochałam się w króliczku. Musiałam go kupić i zabrać do domu. On też chyba mnie pokochałam od pierwszego wejrzenia, bo wydawało się, że wyciąga do mnie łapki. Nazwałam go Dixi. Musiałam przyzwyczaić moją suczkę, że nie jest sama na świecie ( jest bardzo Pewnego dnia zauważyłam, że dziwnie przechyla główkę. Poszłam do lekarza i to był początek końca. Dixi nie wyszedł z tego. Miał uszkodzony błędnik, prawdopodobnie gdzieś się uderzył. Po kilku dniach leczenia, zaczął się przewracać, nie potrafił utrzymać się na łapkach. Leżałam z nim, głaskałam go, uspakajałam, tuliłam. Było coraz gorzej. Trzeba było Dixi uśpić. Strasznie płakałam. Do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić. Dlaczego on? Cały czas obwiniam siebie za jego śmierć. Może źle go pilnowałam? Kiedy i gdzie się uderzył? Tęsknię za nim bardzo chociaż miałam go tak krótko. On był bardzo wesoły i taki przytulanek. Dobrze, że mam jeszcze Lenkę. Nie wiem czy kupię jeszcze królika. W zasadzie nigdy nie planowałam mieć króliczka. To była naprawdę miłość od pierwszego wejrzenia. Nigdy go nie zapomnę. Pochowany jest u nas na działce pod gruszą, gdzie biegał sobie w kojcu zrobionym przez męża. Bardzo rozpaczałam. Po przeczytaniu Tęczowego Mostu uspokoiłam się, wierzę, że kiedyś go jeszcze zobaczę i przytulę. Jego i Pegi, która też była przekochanym przyjacielem. |
Danuta |