20.10.2009 r. roku zginął mój kochany kotuś Wronuś. Miał zaledwie roczek i 2 miesiące, zabiło go auto!
Przygarnełam go z ogrodu jak miał 7 miesięcy, przyjaźnił się z moim drugim kiciusiem Lolkiem, tak przez szybę, więc
zaczęłam otwierać drzwi i od tamtej pory obaj zostali najlepszymi przyjaciółmi. Postanowiliśmy go przygarnąć. Tak znalazł
sobie i dom, i przyjaciela do zabaw, i miejsce w naszych sercach.
Jednak potrzebował wychodzić na zewnątrz, puszczaliśmy go, kiedy tylko chciał. Był taki szczęśliwy- skakał, biegał, łapał
motylki w ogrodzie, ale również znikał gdzieś na parę godzin, ale zawsze wracał, na miskę i pobawić się z Lolusiem.
Codziennie rano kiedy tylko wyczuł, że się obudziłam leżał mi na piersiach, patrzył w oczy i oczekiwał pieszczot, których
nigdy mu nie brakowało!!! Był wyjątkowy, miał takie mądre oczęta i Loluś, wiecznie bojący sie wszystkiego kotek, zmienił
sie przy nim, jest pewniejszy siebie!!! Trudno pisać przez łzy…
Kocham Cię malutki zwierzaczku i dziękuję, że byłeś z nami. Wiem, że kiedyś spotkamy się na tęczowym moście. Tak bardzo
Tęsknię…
|