Sokrates |
Był moim pierwszym kotkiem i od bardzo wielu lat go już nie ma. Pamiętam dzień, gdy mama przyniosła go do domu. Maleńki czarny kotek. Kuleczka. Był z nami trochę ponad rok. Wszędzie go było pełno. Rósł szybko i był naszą wielką radością. Od samego początku jednak nie lubił mojego taty, ale potem jakoś to zanikło. Kotek zmienił się w pięknego, dużego kocura. Mam ciągle w oczach jego piękne czarne futro i wspaniałe wąsy. Coś się zaczęło dziać… Zaczął się załatwiać w domu… Dorosły kocur, więc i zapach jaki był to łatwo sobie wyobrazić… To było wiele lat temu… Rodzice podjęli decyzję o pójściu do weterynarzy, a Ci stwierdzili, iż kot jest chory psychicznie i zalecili uśpienie…
Kotku mój, minęło tyle lat… Dziś myślę, iż kastracja mogła tu rozwiązać sprawę… Myślę, iż po prostu znaczyłeś teren… Czy wybaczysz kiedyś złą wolę pseudoweterynarzy i niewiedzę ludzką…? Ja nie wiem czy istnieje inny świat, czy jest raj i czy my się spotkamy… Jeśli jednak jest ten most to mam nadzieję i bardzo chcę spotkać się z Tobą. Do dziś pamiętam, wspominam… Jest mi źle i dziś po tylu latach łzy mi płyną |
Ela |