Benek

Benek

Benek był moim pierwszym kotem. Miałam wtedy może 6 lat… Pewnego dnia tato przyniósł do domu mała, Biało-czarną kocią kuleczkę. Od samego początku pokochałam tego kota, a on mnie. Pamiętam jak wskakiwał do mojego wózka dla lalek i czekał aż zacznę go wozić. Był wtedy chyba najszczęśliwszym kotem pod słońcem, a ja byłam po prostu wniebowziętą małą dziewczynką. Najprzedniejsze zabawy jednak odchodziły z moim tatą. Kot i jego człowiek zaczajali się na siebie zza rogu i nagle… jeden i drugi wyskakiwał. Benek robił salto w powietrzu i uciekał z kitą w powietrzu. To ja wymyśliłam mu imię, a żeby było zabawniej tak właśnie na imię miał nasz sąsiad. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy, ale to był mój kot, więc ja go nazwałam.

Niestety sąsiadom nie podobało się to, że nasz kot wychodził na dwór… Szczególnie jeden był wyjątkowo zapiekły i uważał, że nasz kot roznosi zapachy po klatce schodowej… Mimo, że w domu piętro niżej mieszkał jeszcze jeden kocur. Benek dopiero dorastał i wiedzieliśmy, że to nie jego wina. Powinniśmy wiedzieć, że nie wypuszcza się bezkarnie kotów pod bokiem złych ludzi… Benek miał 1,5 roku jak pewnego dnia nie wrócił… Chciałam wierzyć, że po prostu sobie poszedł, ale jako dorosła osoba zdaję sobie sprawę z ludzkiej podłości. Mam nadzieję tylko, że nie cierpiał…To był kot, jakich nie spotyka się codziennie. Teraz jest po drugiej stronie Mostu, ale kto go wozi wózkiem? Mam nadzieję, że kiedyś znowu będziemy razem i że tam są wózki specjalnie dla kotów i małych dziewczynek… Do zobaczenia, Benek…

Witch

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.