Fredek |
3.09.2002 – 16.12.2003
Dobrze pamiętam ten dzień jak wzięliśmy Fredka ze sobą do domu, były jeszcze wakacje… Kiedy wychodziliśmy ze sklepu trzymałam małe tekturowe pudełeczko z malutkim dżungarskim chomiczkiem Fredkiem w środku, mój dziadek nową klatkę, a moja mama wszystkie potrzebne rzeczy, jak np. koło do biegania… Na początku Fredek był agresywny, ale później stawał się coraz bardziej kochany i milszy… Uwielbiał słoneczniki, zawsze tak je fajnie brał swoimi malutkimi łapkami, później swoimi malutkimi ostrymi ząbkami wcinał… Zawsze tak słodko i głośno biegał na kółko, zawsze przebywał godzinami w swojej ulubionej rurce, zawsze kiedy był czas wybiegu biegł szybko pod lóżko i nie chcial wyjść… Aż pewnego dnia zamieszkała w naszym domu nowa chomiczka Czarnulka. Fredziu i Czarnulka szybko się polubili… Moje chomiczki żyły u nas razem rok, aż nagle we wtorek wieczorem kiedy chciałam dać Fredkowi nowe jedzonko, bo już wszystko zjadł zobaczyłam, że jego nóżka wystaje z domku… To wyglądało tak slodko… Kiedy wsypałam jedzonko do miseczki zwykle Fredek przybiegał szybciutko, bo wiedział że to pora karmienia, ale tym razem nie przyszedł… Zaniepokoiłam się więc, otworzyłam daszek domku Fredka… i zobaczyłam go zimnego z zamkniętymi oczkami, skulonego i sztywnego… Wiedziałam, że Fredka Następnego dnia poszliśmy go pogrzebać do parku… Włożyliśmy go w to tekturowe pudełko, w którym go do nas przyniosłam… Jeszcze był taki młodziutki, tylko 1 roczek… I nawet nie wiemy na co umarł… |
Alicja |