Figa, nasza kochana piesynka. Trafiła do nas, gdy miała zaledwie 2,5 miesiąca. Mała czarna kulka, potężne przednie łapy
i kręcone wąsy, wyglądem w ogóle nie przypominała spaniela. To dlatego Dziubku nikt nie chciał Cię zabrać wcześniej
do domu. Twoi poprzedni właściciele chcieli oddać Cię do ludzi, dla których pies niewiele znaczy. Jego zadaniem jest
tylko pilnowanie posesji. Dobrze, że przybyliśmy po Ciebie na czas.
Dałaś nam 10 wspaniałych lat. Każdy dzień z Tobą spędzony był dla nas wyjątkowy. Pierwsze spacery, pierwsze pogryzione
buty, ucieczki i Twoje pierwsze psie miłostki. Pierwsze choroby i pierwsze wakacje. Pierwsza kąpiel w morzu i pierwsze
harce na śniegu. Uwielbiałaś jeść trawę, choć nigdy na to Ci nie pozwalaliśmy. Uwielbiałaś wylegiwać się na słonku,
łapać owady i wcinać ogórki. Pamiętasz nasze wspólne jesienne wieczory? Gdy kładłyśmy się do łóżka i wtulałyśmy się w
Twoje futerko? Zajmowałaś połowę kanapy i wciąż było Ci mało? Mruczałaś, gdy drapałam Cię za uchem. Byłaś typową gadułą.
Po powrocie do domu raportowałaś nam jak minął Ci dzień i jednocześnie zapraszałaś do wspólnej zabawy. Kochałaś ludzi.
Najpewniej dlatego, że nigdy nikt Cię nie skrzywdził. Witałaś serdecznie każdego przechodnia, każde zwierzę.
Byłaś taka dobra… Doskonale wyczuwałaś, gdy mieliśmy kiepskie humory. Przychodziłaś do nas i tuliłaś się.
Nigdy nie zapomnę sposobu, w jaki mnie budziłaś. Tak bardzo brakuje mi Twojego zimnego noska na moim policzku, Twojego
zapachu, miękkiej sierści, a przede wszystkim Twojej obecności. Dom bez Ciebie Figuś jest taki pusty… W miejscu, w
którym miałaś swoje posłanie postawiliśmy buty. Ale i tak każde z
nas codziennie patrzy w to miejsce z nadzieją, że jesteś tam i spokojnie sobie śpisz- oparta o szafkę, tak jak lubiłaś.
Odeszłaś nagle, za wcześnie i zupełnie niespodziewanie. Leczyliśmy Cię od lutego br., lekarze mówili nam, że masz
hipoglikemię i że należy podawać Ci glukozę. Tak też robiliśmy. Spacery stały się krótsze i mniej męczące. Czasami
drżałaś. Tak bardzo baliśmy się o Twoje zdrowie. Jeździliśmy z Tobą do najlepszej kliniki w Opolu, i co? Nieprawidłowa
diagnoza?
W nocy z 4/5 sierpnia postanowiłaś udać się za Tęczowy Most. Nagle. Pamiętam te ostatnie chwile i ostatnią wspólną
podróż do weterynarza. Siedziałaś na moich kolanach, jak dawniej. Uwielbiałaś to. Miałaś atak za atakiem. Skomlałaś,
a ja błagałam Cię żebyś jeszcze nie odchodziła. Obiecałam Ci, że wyjdziesz z tego. Niestety lekarz stwierdził, że doszło
do uszkodzenia mózgu. Może to był chłoniak? Byłaś już nieprzytomna, a ja nawet nie wiem czy czułaś naszą obecność w
swoich ostatnich chwilach. Umarłaś na tym zimnym stole w środku nocy. Do ostatnich chwil byłaś taka piękna. Zasnęłaś w
tej samej pozycji, co zwykle.
Mam nadzieję, że teraz jest Ci już lepiej i że wyjdziesz nam naprzeciw, gdy nasz czas dobiegnie końca. Na zawsze
pozostaniesz w naszych sercach. Byłaś naszym członkiem rodziny, naszym Szczęściem. Dziękuję, że byłaś przy mnie.
Razem ze mną dojrzewałaś, zdałaś maturę, zdałaś ze mną na studia i obroniłaś ze mną pracę dyplomową. Bardzo za Tobą
tęsknię Dziubku
;(
|