Dzięki temu psu,teraz jestem psiarą. Kajtek,bo tak miał na imię mój pierwszy psiak,było po prostu od początku. Adoptowany przed moimi narodzinami,zmarł 19.02.2013 r. Niedawno mijała rocznica jego śmierci.. Z powodu raka musiał zostać uśpiony…mimo 3 operacji i co dzień połykanych sterydów…
To był cudowny pies,nigdy go nie zapomnę. To był kundelek,ale cudowny. Bardziej pies obronny. Znaleziono go na śniegu,miał ok. 2 lat,czy nawet rok. Żył ze mną 12 lat,więc gdy zmarł miał jakoś 13 lat. Wciąż za nim tęsknie. Rany się goją,zamieniają się w blizny,ale te blizny nie znikną nigdy…
Cóż mogę dodać,przecież nie będę opisywać całego jego życia,od początku do końca. Nawet nie da się opisać ile On dał nam szczęścia… Jak się ze mną bawił,jak się mną opiekował,jak mnie strzegł,a ja nie odwdzięczyłam się. Teraz piekielnie tego żałuję,ale niestety czasu już nie cofnę,prawda?
Będę mieć to na zawsze w pamięci.
Wiem,że kiedyś spotkamy się,przekroczymy razem Tęczowy Most i pójdziemy razem do raju,nieba…
A to ostatnie jego zdjęcie. Zostało zrobione w aucie,gdy Kajtuś już jechał na uśpienie