Dzekus7

Dżekuś

13.10.1994-04.08.2012

Dżekuś urodził się 13.10.1994 roku. Był najmniejszym i najchudszym szczeniakiem w całym miocie. Mogłyśmy z mama wybrać, którego szczeniaczka przygarniemy. Od razu wiedziałyśmy, że Jego. Dostałyśmy go gdy miał zaledwie 4 tygodnie ( właściciele jego mamy chcieli jak najszybciej pozbyć się wszystkich szczeniaków). Był mała czarną kuleczką z ufnymi oczkami. Na początku nie chciał ani jeść ani pić. Początkowo miał spać w łazience w łóżeczku dla lalek bo każde inne posłanie było dla niego za duże. Jednak od początku nie lubił być sam. Moja mama mówiła wtedy: żadnego spania z psem. Po tygodniu Dżekuś spał z nią i tak było każdej nocy przez 18 lat. Drugiego dnia Dżekuś zaczął pić z paluszka i butelki. Jakoś po tygodniu pierwszy raz sam wskoczył na kanapę-byłyśmy z niego wtedy takie dumne.. Zresztą zawsze byłyśmy z niego dumne.
Dżekuś był psem charakternym, przez całe życie stawiał na swoim, wszyscy mówili, że to, że nie spełnia poleceń świadczy o jego małym intelekcie- my wiedziałyśmy,że on rozumie wszystko tylko w większości przypadków komendy „daj łapę ” czy „siad” są dla niego bezsensowym marnowaniem energii.
Mój piesek zawsze był wesoły i lubił spacery, nigdy nie nauczył się chodzić przy nodze, zbyt był ciekawy świata. Uwielbiał parówki Berlinki i zrazy. Zawsze dostawał obiad jako pierwszy. Nie lubił być noszony na rękach ale uwielbiał wskakiwać na kolana i się przytulać. Nawet nie zauważyłyśmy gdy zaczął się starzeć. Początkowo drgały mu nóżki. Myślałyśmy to pewnie od zimna. Weterynarz dał mu tabletki ziołowe. 4 lata później Dżeki zaprzestał swoich rytuałów.
Nie chciał Berlinek, jadł coraz mniej, nie czekał pod drzwiami na mamę o 16.00, poszłyśmy do Weterynarza. Diagnoza zapalenie przyzębia. Seria antybiotyków. Nawet zjadł posiłek: 3 pałki z kurczaka i popił jogurtem. Byłyśmy przeszczęśliwe, następnego dnia pogorszenie, seria badań. Wyrok choroba serca. Gdy tylko to usłyszałam spakowałam walizki i pojechałam do mojego pieska. Po 12 w nocy w piątek dojechałam do domu. Czekał na mnie trzymany na rękach mojej mamy. Noc była koszmarna- nie mógł oddychać. Rano pojechałyśmy do Weterynarza. Zapał wyrok. Dżekuś się męczy ma płyn w płucach i w worku osierdziowym- trze pomóc mu odejść. Miałam wrażenie, że pęka mi serce. On już sam położył się na stole. Weterynarz zostawił nas samych, byśmy mogły się pożegnać. Do końca trzymany był za łapkę i mam nadzieję, że wiedział jaki był kochany i ile radości wniósł do naszego życia i jak bardzo teraz cierpimy gdy go nie ma

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.