Borys |
Zawsze byłam przeciwna trzymaniu psa w domu, ale kiedy mój mąż przywiózł w październiku 5-6 miesięcznego Amstaffka i on spojrzał na mnie tymi wystraszonymi ale kochanymi oczętami skradł moje serce. Zapewniliśmy mu dom i opiekę weterynarza. Uważam że mając zwierzę musimy być za nie odpowiedzialni. Borysek był pogodnym psem, zawsze wesoło witał mnie w domu i gotowy był do zabawy. Kiedy wieczorem kładłam się na kanapie, przytulał się do mnie i kładł swoją głowę na moich nogach wpatrując się swoimi kochanymi oczami. W maju miał roczek. 27 czerwca był dniem deszczowym ale nie różnił się od innych dni. Jak zawsze mnie powitał, poszliśmy na spacer, przyszła córka a Borys cieszył się machał ogonem i skakał z radości. Przeszła się z nim przed blok, wrócili do domu jeszcze chwilkę przeszedł po mieszkaniu i nagle rzucił się na plecy i zaczął charczeć i łapać powietrze. Zaraz wzięłam telefon i dzwoniłam do lecznicy a córka robiła masaż serca. Wzięłam go na ręce i pojechaliśmy natychmiast do weterynarza. 5 może 6 metrów od lecznicy głowa mu całkiem opadła i zapanowała cisza. Weterynarz stwierdziła zgon. Podejrzewała że mogło go coś ukąsić i powstała silna reakcja i stanął mu układ oddechowo naczyniowy. Jednak nigdzie nie było śladu ukąszenia, nie było obrzęku, miał siny język, sine dziąsła a skóra była blada jak papier. Dodała że mógł to być zawał, a ja nie zgodziłam się na sekcję bo nie chciałam aby go jeszcze krojono. To było okropne, płakałam jak dziecko i nie mogłam się pogodzić ze stratą młodego zdrowego psiaka. Zaczęłam szukać na forach wszystkich wiadomości o ukąszeniach i zawałach. Kuzynka która pracuje w szpitalu gdy usłyszała co się stało stwierdziła że to na pewno był zawał albo coś związane z sercem. Kiedy wzbogaciłam swoją wiedzę o objawach byłam przerażona. Borys krótko po tym jak z nami zamieszkał biegając po domu nagle przewrócił się i wyglądało to tak jakby stracił przytomność jednak po kilku sekundach wstał i bawił się dalej. Zdarzało się że kaszlał, o wszystkim poinformowałam panią weterynarz jednak uznała że jestem przewrażliwiona a piesek jest zdrowy i czasami tak jak u człowieka może się tak zachowywać. Teraz wiem jedno, weterynarz powinien podczas wizyty nie tylko psa zważyć i zaszczepić. Za wizytę płaci się duże pieniądze i przynajmniej raz na jakiś czas powinien pobrać krew, osłuchać serce i zbadać puls, a jeśli jakaś rasa jest obarczona chorobami powinien wykonać badania profilaktyczne w tym kierunku. Obawiam się że śmierci Borysa można było zapobiec, zapewnić leczenie, ten psiak mógł się wiele razy męczyć ale nie umiał nam tego przekazać, że coś jest nie tak. Nie ma go z nami dopiero kilka dni ale ja nadal wszędzie go widzę, każde miejsce go przypomina, w domu nastała cisza. Był bardzo spokojnym i kochanym Amstaffkiem, przyjazny każdemu. Cholernie mi go brakuje, wniósł do naszego domu wiele czułości i miłości ale przede wszystkim to co psiak miał najcenniejszego swoją wierność. Choć mówi się że psy duszy nie mają, wierzę że teraz biega szczęśliwy gdzieś po pięknej łące. Mam nadzieję, że Borys pozostanie nie tylko w mej pamięci, ale dołączy do grona swoich w tęczowym moście. Był pierwszym moim psiakiem którego nigdy nie zapomnę. |
Justyna ( justyna-gorczak@wp.pl ) |