Dzisiaj mija tydzień jak Alfunia odeszła za Tęczowy Most. Miała tylko 4
miesiące.
24 Listopada zabrałyśmy Ją ze schroniska, aby wyleczyć i
znaleźć kochający domek. Był późny wieczór, sobota.
W niedzielę rano pojechałam z sunią do lekarza. Diagnoza brzmiała:
nosówka. Wmawiałyśmy sobie, że może to zapalenie płuc. Codziennie
jeżdziliśmy z Alfą na zastrzyki. Po dwóch dniach leczenia szczekała na
koty i bawiła się butami. Tak się cieszyliśmy. Spała w pokoiku na
kołderce, co trzy godziny chodziliśmy z Nią na spacerki. W nocy każdy z
domowników miał dyżury. Trzeciego dnia zaczęła powracać gorączka,
wycieki z nosa. Po mału traciła apetyt, coraz ciężej oddychała, mimo to
merdała ogonkiem i to Jej spojrzenie, tak bardzo chciała być silna.
Kiedy 9 dnia leczenia byłyśmy z Alfą na zastrzyku miała dużą gorączke i
bardzo ciężko oddychała. Pani weterynarz powiedziała, że Jej stan się
pogarsza. Tak bardzo trudno było podjąć decyzję. Pojechałam do domu i
ostatni raz poszłam z Sunią na spacerek. Nie wiem do dziś czy nie miała
siły iść i siadała,
czy czuła, że to Jej ostatni spacer. Wzięłam Ją na ręce i pojechałyśmy
ostatni raz. Było to 3.XII o godzinie 14.
Walczyliśmy 8 dni i przez ten okres daliśmy Jej wszystko co możliwe.
Nigdy Cię Alfuniu nie zapomnimy. Mimo, że mamy 4 psy i 2 koty w domu Ty
byłaś Wyjątkowa. Pierwszy raz nie udało nam się pomóc.
Kiedy wracałam z Tobą Alfuniu do domu zaczął padać straszny deszcz
i zrobiło się bardzo ciemno. Jak już dojechałyśmy do domu
pojawiła się ogromna kolorowa tęcza. Wzięłam Cię wtedy na ręce,
przytuliłam mocno, pokazałam tęczę i byłam pewna, że Tobie jest już
dobrze. Już się nie męczysz! Wszyscy o Tobie pamiętamy i na zawsze
zostaniesz w naszych sercach. Żegnaj Najdroższa Alfuniu.
|