Cookie |
Pamiętam te kilka miesięcy naszego wspólnego życia. Pojawiłaś się w moim życiu przypadkowo – twoi poprzedni nieodpowiedzialni właściciele wyrzucili cię z samochodu jako kilkutygodniowe kocię wraz z twoim rodzeństwem. Gdzie oni są, czy w ogóle żyją, nie wiem.
Pamiętam Ciebie jako małą, bezbronną kupkę nieszczęścia. Twoja pierwsza noc, oswajanie z ludzkim dotykiem. Bałaś się mnie, nie wiedziałaś wtedy że możesz czuć się już bezpiecznie. Rodzice nie chcieli mieć kociczki, bo to oznaczałoby kocięta. Dlatego chcieli Cię oddać. Uciekłam wtedy z domu, płakałam. Nie mogłam się pogodzić z tym, że następnego dnia może Cię już nie być. Jednak rodzice zgodzili się na sterylizację, zostałaś. Tego dnia pobiegłaś za moją mamą na ulicę. Już wcześniej wiedziałam, że stanie się coś niedobrego. Nie zdążyłam Cię nawet ostatni raz przytulić… Potem zobaczyłam twoje małe ciało leżące w fosie. Łzy same cisnęły się do oczu i cisną się również teraz. Cookie, gdybym mogła Cię chociaż teraz dotknąć. Nigdy nie wybaczę sobie, że nie dopilnowałam, żebyś nie wychodziła na ulicę. Dziękuję Ci za te 2 miesiące wspólnego życia, bezinteresownej miłości, która wypełniała moje życie ciepłem i radością. Na zawsze pozostaniesz w moim sercu, kociaku. |
Twoja Monika ( monika.n.zieba@gmail.com ) |