Golabek

Gołąbek

Uratowałam go przed zamęczeniem z rąk nieczułych wyrostków. Był ledwie
opierzonym pisklęciem. Moi bliscy nie dawali mu większych szans
przeżycia, ale ja w niego wierzyłam całą swą dziecięcą wiarą, a on chciał
żyć. Wiele wysiłku kosztowało mnie odkarmienie tej ptaszyny i wiele
cierpliwości. Bezustanne łapanie muszek, karmienie i pojenie
zakraplaczem, sprzątanie kupek… Ale ja bylam w tym wytrwała i tak bardzo
kochałam zwierzątka. Gołąbek jadł, rósł i porastał coraz to ładniejszymi
piórkami. Zaczęłam go uczyć latać, żeby kiedy będzie gotowy- zwrócić mu
wolność. Pewnego dnia poleciał o 2 metry za daleko- prosto w zęby mojego
polującego jamnika…

Został pochowany pod swoim ulubionym drzewkiem, a ja tak bardzo nienawidziłam
wtedy mojego psa za to morderstwo, siebie za nieostrożność i cały świat za sprawiony mi ból.
Choć minęło już tyle lat nadal pamiętam o moim Gołąbku, o całej radości jaką mi dawał swoją
chęcią życia i o bólu, który pozostał po jego stracie. Cóż takie jest już
życie- jest czas narodzin i czas śmierci. Gołąbku przepraszam, że nie
dopilnowałam psa- u niego zadziałał instynkt, a ja byłam tylko dzieckiem… Dzieckiem, które bardzo,bardzo cię kochało.

aneta.dog@interia.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.