Sonia zmarła 3-mce temu. Była to rottweilerka, ale serce miała gołębie.Żyła ze mną 9 lat i zmarła nagle, po powrocie ze spaceru. Nie wiem dlaczego, podobno ze starości. Przedtem za psami nie przepadałem i kiedy syn ją przyprowadził nie chciałem się zgodzić aby pozostała. Potem ją pokochałem i kiedy syn się wyprowadził, pozostała moim przyjacielem z którym żyłem radośnie i szczęśliwie, pomimo tego, że i ona i ja często chorowaliśmy. Jednak świadomość, że czeka na mnie wierny przyjaciel, pozwalały mi wychodzić z najgorszych sytuacji (rok temu miałem wszczepione bajpasy). Ból fizyczny, to jednak nic, w porównaniu z tym co przeżywam po utracie Soni. Nie potrafię dojść do siebie i ciągle rozpaczam. Ciągle powracają wspomnienia wspólnie przeżytych chwil. Mam już 64 lata i niewiele życia przed sobą, dlatego żyję nadzieją, iż może faktycznie istnieje Tęczowy Most i wkrótce się znowu spotkamy. Ponieważ jestem samotny, dlatego zgodnie z radami wziąłem ze schroniska, nowego pieska, jednak widzę, że żaden pies nie dorówna mojej Soni |