Sonia2

Sonia #2

Sonia – moje szczęście i moja miłość, mój króliczy ogonek i mój nosek. Moja milaska, która zawsze jest ze mną- nie wierzę i nie chcę wierzyć! Nie mam ochoty żyć bez niej, każdy dzień jest bez sensu. W chwilach ciężkich i złych ona jako jedyna była- nawet nie umiem pisać- była- buuu- moją radością i moją pociechą, każdy dzień zaczynałam z nią i każdy dzień kończyłam (wstawałam w nocy żeby ją przykryć, żeby jej nie było zimno) całowałam ją po brzuszku, jadła ze mną, spała ze mną, wszystko co robiłam robiłam z nią.

Żałuję każdego dnia spędzonego poza domem- te 8 miesięcy w Warszawie to koszmar- musiałam wyjechać i zostawić ją- została z siostrą, mamą i bratem- wszystko było OK. Widziałam ją 9.06.2005- tak się cieszyłam, że ją widzę- jak zwykle wtulała mi łepek pod pachy i aż piszczała z radości na mój widok- ja również byłam szczęśliwa, że ją widzę- moje łzy szczęścia na jej widok zawsze były prawdziwe. Zawsze po wejściu do domu witałam się z nią, a dopiero później z domownikami. To SONIA nadawała sens, dzięki niej miałam swój azyl, kogoś kogo kochałam i kocham i kto
odwzajemniał wszystkie uczucia. Nawet nie umiem opisać jak mi jest źle, jak mam dosyć życia… Nie chcę żyć bez SONII, nic nie ma sensu- nie umiem już wracać do domu- bo nikt mnie nie wita, nie merda ogonkiem, nie „całuje” mnie swoim języczkiem, nie wtula mi się pod pachy- oddałabym wszystko, żeby być teraz z nią- życie nie ma już sensu, bo nie ma już sensu mojego życia…

smutna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.