Nora |
Żyła od 01.01.2000r. do 02.09.2012r.
Norcia trafiła do naszego domu przypadkiem w lipcu 2001r. , dostałam ją od człowieka na ulicy, który chciał się pozbyć „problemu”. Dla nas okazał się to najszczęśliwszy zbieg okoliczności. Na początku intensywnie szukałyśmy razem z mamą nowego domu dla Norci, ale w rzeczywistości skradła nasze serca i pozostała u nas. Trafiła do nas już jako dorosły piesek, lekarz określił jej wiek na około 1,5 roku, była pobita, wychudzona i bojąca się własnego cienia. Całkowicie zaufała nam dopiero po ok roku czasu i nie kuliła się już gdy wyciągało się do niej rękę. Była wspaniałym, wiernym przyjacielem, moją dogoterapią. Wniosła do naszego domu masę radości i miłości. Zawsze powtarzałyśmy, ze to jest serduszko w futerku. Byłyśmy sobie na wzajem bardzo potrzebne. Razem zwiedzałyśmy różne zakątki polski i świata. Niestety pod koniec czerwca tego roku Norcia zachorowała, diagnoza była jak wyrok, ale podjęłyśmy walkę z chorobą. Przeszła bardzo ciężką operację podczas której usunięto guza razem z całą śledzioną. Profesor który wykonywał operację określił, że jest szczęściarą, bo guz rozlał mu się pod ręką. Po operacji długo dochodziła do siebie, ale udało się. Wynik z histopatologii nie pozostawił jednak nadziei, najbardziej złośliwa odmiana nowotworu, który roznosi się krwią, w najlepszym wypadku miała przed sobą 67 dni życia jeśli nie zrobimy chemioterapii. Nasza kochana Norunia nie doczekała już chemii i 02.09.2012r. ok godz. 8.30 rano ( 50 dni od zabiegu) pierwszy raz od 11 lat nas opuściła, niestety już na zawsze. Pozostaje nam tylko nadzieja, że czeka na nas za Tęczowym Mostem i już nigdy więcej nas nie zostawi. |
Magdalena Żurawska ( sylwia.konefal@ovb.wroc.pl ) |