Był wiecznie radosnym psiakiem, wszędzie było go pełno. Wniósł do naszego domu ogromna radość. Nauczył nas wierności,
przyjaźni, bezgranicznej miłości. Kupiliśmy go chorego o tym nie wiedząc, uratowaliśmy mu życie. W zamian dostaliśmy
dziewięć cudownych, najwspanialszych lat w życiu. Aż i zarazem tylko dziewięć…
Zawsze będę Cię kochać, zawsze będziesz tym jedynym. Byłeś najcudowniejszym przyjacielem. Nigdy nie zapomnę naszych
wspólnych chwil pełnych radości, wygłupów w pościeli, zabaw na działce, tego jak kochałeś „kraść” rękawice czy miotły na
działce, skarpetki w domu. Nie ma słów, którymi mogłabym opisać jak bardzo Cię kocham i jak bardzo za Tobą tęsknię. Mam
nadzieję, że się nie gniewasz i wierzę, że się spotkamy, że będę mogła Cię przytulić, pogłaskać, pocałować. Oddałabym
wszystko żeby móc to teraz zrobić, oddałabym swoje życie żebyś Ty mógł żyć, oddałabym lata swojego życia, za chociażby
rok dłużej z Tobą. Ból po Twoim odejściu jest niewyobrażalny, aż mnie dusi, nie potrafię bez Ciebie żyć, jest zbyt trudno,
za ciężko.
Nero odszedł na wiecznie zielone łąki 8 lutego 2011 roku między 9 a 10 rano. Pomogliśmy mu odejść, nie pozwoliliśmy
cierpieć. Miał guza, nic nie mogliśmy już zrobić, leki przeciwbólowe nie działały. Byłam z nim do końca i powtarzałam,
że pójdzie sobie spać, że bardzo go kocham i zawsze będę.
Kocham Cię Nero, mój Miśku, moja mała Kruszynko. Zawsze będę Cię kochać, zawsze będziesz tylko Ty.
|