Latka K



Łatka

? kwiecień 1993r. – 21. luty 2007r.

Łaciatko – Księżno nasza :-)

Trafiłaś do nas jako 3-miesięczny szczeniaczek w 1993 roku. Byłaś prezentem urodzinowym mojej siostry.
Mama na początku była przeciwna Tobie, ale jak tylko pierwszego dnia Cię zobaczyła – zakochała się, jak my wszyscy.
Ta miłość trwała przez 14 lat, które z nami spędziłaś i trwa nadal… mimo iż Ciebie już nie ma wśród nas ;-(

Wczoraj minął tydzień odkąd zapukałaś do bram Tęczowego Mostu, a ja nadal nie potrafię pogodzić się z Twoim
odejściem ;-( Tak strasznie puste jest nasze mieszkanie bez Ciebie… Już nikt nie wita mnie od drzwi machając
ogonkiem gdy wracam do domu… Już nikt nie przychodzi do mnie, żeby pocieszyć gdy płaczę i „osuszyć” łzy
swoim szorstkim jęzorkiem… Już nikt nie wskakuje do mnie na łóżko, żeby go podrapać za uszkiem lub po brzuszku… :-(

Mimo iż od Twojego odejścia minęło już te kilka dni to ja ciągle słyszę stukanie Twoich pazurków po posadzce w kuchni,
słyszę jak pijesz wodę ze swojej miseczki albo jak chrapiesz gdy śpisz… :-) I mam wrażenie, że za chwilę
wejdziesz do mojego pokoju i pomachasz do mnie swoją puszystką kitką, jak zawsze… Wierzę, że to nie są jakieś
moje „omamy” słuchowe tylko Twoja duszyczka daje mi znać, że wciąż jesteś wśród nas i czuwasz nad nami :-)
Dzięki temu czuję się bezpieczniej…

Codziennie wspominamy Cię z rodziną, te wszystkie nasze wspólne chwile. Te Twoje pierwsze dni w naszym domu 14 lat
temu… Te dni, w których tak bardzo psociłaś i trzeba było Cię skarcić, a Ty robiłaś „żałosną” minkę i cała złość
odchodziła w zapomnienie… Te twoje słodkie rozpychanie się łapkami, gdy leżałaś na wersalce i miałaś „mało”
miejsca ;-) To jak słodko potrafiłaś prosić… To jaka byłaś mądra i potrafiłaś sama wracać do domu… raz nawet
nam specjalnie uciekłaś, żeby to udowodnić ;-) To jak pogryzłaś Basi adidasa i odgryzłaś od niego rzepa… pamiętasz?! :-)

Dodatkowym szczęściem jakie nam dałaś były (wprawdzie tylko przez kilka tygodni) Twoje śliczniutkie szczenięta,
które miałaś w 2001 roku „przez przypadek” ;-) bo uciekłaś z psem sąsiada na małe „co nieco” ;-) Jak dziś pamiętam
jak płakałam gdy je oddawałam… Szkoda, że wtedy nie mogliśmy zatrzymać żadnego z nich, bo teraz byłaby (byłby?)
najlepszym pocieszeniem po Twojej stracie…

Ta okropna choroba (przewlekła cukrzyca z powikłaniami) zabrała nam Ciebie tak nagle… Podstępem rozwijała sie w
Tobie już od jakiegoś czasu, a gdy w końcu dała o sobie znać – nie było już ratunku… :-( Lekarstwa, kroplówki,
insulina… nic nie pomagało, zbyt wiele było powikłań… Tak bardzo cierpiałaś, a ja razem z Tobą, widząc Twoje
smutne, bolesne spojrzenia w naszą stronę… ;-( Bardzo ciężko było mi podjąć tą decyzję, całe dnie „biłam się” z
myślami… Tak bardzo wtedy pragnęłam, żeby to wszystko okazało się tylko okropnym snem… ale niestety to była
prawda :-( Jednak, gdy we wtorek wieczorem spojrzałaś mi w oczy, gdy przy Tobie siedziałam… już wiedziałam
co mam zrobić i że to bedzie dla Ciebie wybawieniem. Twoje spojrzenie mówiło wszystko – było jak nieme błaganie
o ulżenie w cierpieniu… To wtedy podjęłam decyzję… Przepłakałam całą noc i choć było mi tak strasznie ciężko
postanowiłam, że zostanę przy Tobie do końca. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym tego nie zrobiła…

Cieszę się, że w tamtą feralną środę był u mnie mój ukochany TZ bo jego obecność bardzo mi pomogła. Całą drogę do
weterynarza miałam łzy w oczach, a im bliżej lecznicy tym bardziej te łezki spływały mi po policzkach…
Weterynarz jak tylko nas zobaczył wiedział już, że podjęłam decyzję i żeby mi było łatwiej potwierdził, że dobrze
robię… Cieszę się, że na koniec Twojego życia trafiłyśmy właśnie do tej lecznicy w TG, bo są tam wspaniali
weterynarze, którzy nam obojgu pomogli łatwiej przez to przejść… Twoje kochane, malutkie serduszko przestało bić
21.02.2007r. około godziny 9.30. Cały czas byłam przy Tobie, tak jak obiecałam… przytulałam Cię, głaskałam
i oczywiście płakałam… :-( Odeszłaś tak spokojnie bez wszelkich „skutków ubocznych”, o których wcześniej czytałam
i których tak bardzo się bałam…

Śpij spokojnie Kochana nasza. NIGDY o Tobie nie zapomnimy i ZAWSZE będziemy Cię kochać!! DZIĘKUJEMY Ci za tych
14 przepięknych lat i za każdy wspólny dzień z osobna… Byłaś moim najlepszym Przyjacielem. KOCHAM CIĘ i TĘSKNIĘ,
ale wierzę że kiedyś się spotkamy, tam po drugiej stronie Tęczowego Mostu i razem znów pójdziemy na spacer :-D

DO ZOBACZENIA SKARBIE MÓJ NAJDROŻSZY :-* – Twoja na zawsze oddana „Mała Pani” ;-)

Bogusia B. (

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.