06.1992 – 05.02.2006
Rodzice nie chcieli zgodzić się żeby zamieszkał w naszym domu, a ja zawsze marzyłam o piesku. Zdobyłam Cię podstępem,
byłe moim najpiękniejszym prezentem imieninowym. Gdy do mnie trafiłe byłe psim niemowlaczkiem, miałe zaledwie 2
miesišce. Czasem trochę rozrabiałe ale nie potrafiłam się na Ciebie złocić.
Bylimy razem 14 lat i przeżylimy wiele cudownych chwil. Byłe najmšdrzejszym i najcudowniejszym psem na wiecie.
Zawsze wiedziałe gdy było mi smutno, byłe przy mnie gdy płakałam. Uwielbiałe pieszczoty i wcišż się ich domagałe.
Często przychodziłe do mnie, kładłe pyszczek na kanapie i robiłe „malane” oczy. Gdy udawałam, że Cię nie widzę
warczałe i zaczepiałe mnie łapš. Latem dużo czasu spędzałe na balkonie, obserwowałe wiat, wiatr rozwiewał Twoje
futerko, a Marcin nazywał Cię wtedy „romantycznym Dżekusiem”.
Przyszedł czas, kiedy mijajšce lata dały o sobie znać. Twoje cudne, orzechowe oczka zaszły mgłš, gorzej słyszałe,
szybciej się męczyłe i potrzebowałe więcej snu. Przykro było mi patrzeć jak się starzejesz. Jednak na wygłupy z
nami nie brakowało Ci sił. Pamiętasz jak ćwiczylimy razem aerobik albo jak pomagałe mi przygotować pranie…
Wszystko potoczyło się tak szybko. Straciłe przytomnoć, wpadłam w panikę, Marcin Cię reanimował. Wizyta u
weterynarza, zastrzyki i zalecenie przewietlenia płucek bo ostatnio trochę kasłałe i miałe ciężki oddech. Kolejne
badania wykazały powiększone serduszko, olbrzymiego guza na ledzionie i wewnętrzny stan zapalny. Widzielimy ból w
Twoich oczkach, wiedzielimy, że cierpisz.
Nie bylimy gotowi na Twoje odejcie, to stało się tak szybko. Rozstanie z Tobš było najtrudniejszš decyzjš w naszym
życiu.
Dżekuniu, tak bardzo Cię kochałam i tak strasznie mi Ciebie brakuje. Byłe mojš największš i jedynš psiš miłociš.
Pozostawiłe po sobie niewyobrażalnš pustkę. Mam nadzieję, że byłe z nami szczęliwy.
Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach.
|