Melania

Melania

Melania to był promyk słoneczka w naszym domu. Niby zwykła szara kocurka, ale uczłowieczona do granic możliwości.
Nie umiała tylko mówić. Jadła z nami posiłki, siedziała na kolanach głośno mrucząc. Przygarnęliśmy ją, jako jedno
z wyrzuconych kociąt. W domu był już jeden kot- Timon. Otoczył ją od razu opieką- spały razem, myły się wzajemnie.
Gdy Timon odszedł na Tęczowy Most 2 lata temu Melcia bardzo rozpaczała, my razem z nią. Jednak od samego początku Melci
coś było, a to koci katar, a to drożdżaki. W dodatku zarażała drugiego kota. Nasza pani weterynarz nazywała ją
żartobliwie: Epidemia.

Na początku lutego zaczęło się źle dziać, nasza kocurka miała problemy z chodzeniem, po leczeniu opuchlizna z kręgosłupa
zeszła, ale pojawił się katar, a później opuchlizna na pyszczku. Nie chciała już jeść (chociaż miała syndrom pustej
miski- zawsze musiało być jedzenie w jej misce, bo jak nie to przeraźliwie miauczała). Od 10 marca było coraz gorzej,
a 12 marca we czwartek, mimo podjęcia wszelkich starań, zastrzyków i kroplówek Melcia odeszła od nas, zostawiając nas
wszystkich ze zranionymi sercami. Białaczka zabrała nam drugiego kota. To już tydzień jak nie ma jej z nami, wszędzie
pustka, której nie jest w stanie nic zapełnić, mimo że drugi kocur, Leon, przechadza się po pokojach (ale on to zupełnie
inna historia).

Melciu na zawsze będziesz z nami. Do zobaczenia kiedyś na Tęczowym Moście. Czekaj tam na nas.

Pa… Beata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.