Pozostawiam tutaj ślad po mojej najlepszej przyjaciółce Igusi, rozkosznej czarnej szczurzycy.
Miałam zaledwie 11 lat, kiedy po długich prośbach mama zgodziła się na to zwierzątko.
Pamiętam, to była słoneczna jesienna sobota.
Niosłam Cię ze sklepu w kartonowym pudełku i czułam się tak szczęśliwa jak nigdy wcześniej.
Wydawało mi się, że wszyscy przechodnie wiedzą kogo niosę i co czuję. A potem…
Spędziłam długie tygodnie na zaprzyjaźnianiu się z tobą. Nieraz zadziwiałaś mnie swoją mądrością,
wyczuciem. Dziś jestem dumna, że mogłam zostać twoją przyjaciółką. Ani przez moment nie pomyślałam,
że może fajnie by było mieć psa czy królika. Z resztą po co? Ja miałam Ciebie!
Kiedy miałaś 2,5 roku coś przestało być w porządku. Czułam, że jesteś chora, ale weterynarz niewiele pomógł.
Męczyłaś się przez pół roku. Cierpiałaś z każdym dniem bardziej, a ja razem z tobą.
W końcu nadszedł czas kiedy wybrałyśmy się ponownie do lekarza.
Ty zdezorientowana, ja bez nadzieji. Dostałyśmy jeszcze tylko jeden dzień…
Wzięłam cię na kolana jak to zawsze bywało i zupełnie nie wiedziałam co Ci mówić,
choć miałam tak wiele do powiedzenia. Czułaś co się stanie, wiem to.
Wtedy przybiegłaś do mnie i położyłaś się na kolanach. Chyba obie płakałyśmy?
A potem mama Cię zabrała i już nigdy więcej Cię nie zobaczyłam. To był najgorszy dzień w moim życiu.
W ten sposób po trzech latach przyjaźni odeszłaś zniszczona przez nowotwór…
Iga, chciałabym Ci podziękować za ten czas, za te wszystkie chwile zabawy,
za długie godziny moich opowiadań przy Twojej klatce. Iga dziękuję Ci, że byłaś.
Na zawsze pozostaniesz moim sercu i zawsze będę Cię kochać!
|