Pod koniec 2010 roku odszedł mój kochany myszorek Dexter [*] Żył niecałe dwa lata…
Gdy go kupiłam miał zapalenie górnych dróg oddechowych, dzielnie jeździliśmy na zastrzyki, też sama podawałam mu
antybiotyk doustnie – co 12 godzin, na szczęście został wyleczony. Był wielkim pieszczochem, uwielbiał jak się za
uszkiem go drapie ;), choć czasami potrafił nieźle ugryźć (nie tylko mnie). Nawet poza klatką potrafił rzucić się na
mojego kota i go dziabnąć w nosek, gdy ten próbował go powąchać ;), ale pomimo to kochałam go i rozpieszczałam jak tylko
można było…
To się stało tak nagle… Jak zawsze miał dostać dropsiki (uwielbiał jeść wszystko co popadnie ;), ale nawet nie chciał
wziąć ode mnie ;( Pojechałam z nim do weterynarza, dostał zastrzyki, gdy wróciłam do domu stan się momentalnie pogorszył…
On umierał… ;(
Tęsknię za Tobą mój Dexterku;(
|