Tutus

Tutuś

czerwiec 2003 – 12.09.2004

Pewnej słonecznej niedzieli wybraliśmy sie do sklepu zoologicznego. Zobaczyliśmy go- maleńką istotkę, na widok której nie mogliśmy się oprzeć. Przywieźliśmy Tutusia do domu w małym tekturowym pudełeczku, na którym napisane było: „Obchodzić sie z miłością.” I tak czyniliśmy.

Nasze maleństwo szybko się zaaklimatyzowało. Całymi dniami i nocami biegało sobie swobodnie po domu. Mogliśmy przechodzić nad nim setki razy, a ono nawet sie nie ruszyło- tak nam ufało.

Tutuś był malutkim ciałem, ale ogromnym sercem króliczkiem. Okazywał nam swoją miłość i przyjaźń na każdym kroku. Chodził za nami krok w krok, nie odstępując nas nawet na chwilę. Uwielbiał pieszczoty, całuski i zabawy z balonami.

Pewnego dnia zauważyłam coś co mnie zaniepokoiło. Zawiozłam mojego małego towarzysza do weterynarza… I tak zaczął się początek końca.
Pewnego razu po kolejnej wizycie u pani weterynarz Tutuś nie czuł się dobrze. W nocy z soboty na niedzielę, owiniętego w maleńkim kocyku, zawiozłam go na pogotowie ratunkowe dla zwierząt. Niestety, było juz za późno! Nawet nasza miłość nie potrafiła go uratować. Jak się dowiedziałam, że Tutuś odszedł to myślałam, że mi serce pęknie.
Tutuś umarł 12 września 2004 o godzinie 12:12, w południe.

Tutkusiu, bardzo Cię kochamy. Byłeś dla nas nie tylko małym stworzonkiem, ale przede wszystkim najukochańszym serduchem i przyjacielem. Bardzo nam Ciebie brakuje, ale wiemy że teraz juz nie cierpisz. Czekaj na nas… Do zobaczenia po drugiej stronie Tęczowego Mostu!

Ewa i Mirek Karczmarz

2 thoughts on “Tutus

  1. „Królisiś” to uratowany z „łapek” złośliwego dziecka biały z jedną niewielką czarną plamką przerośnięta miniaturka . Był z nami i kotem Bazylim 6 lat. Dawały nam radość poznawania się wzajemnie,potem zabawy w gonitwę ,aż do odejścia najpierw Królisia,a potem Bazylego.Teraz kiedy przez Tęczowy Most przeszło już kilka naszych „gości domowników”, wiemy,że żadne z tych naszych „dzieci” nie zostanie zapomniane,tak jak zapewne wasz Tutuś.

  2. Współczuje ci, moj kroliczek umarl gdy byłem u babci w Wigilie Bożego Narodzenia :(
    zyl tylko 4,5 lat. Nigdy nie zapomne Tuptusi ;(((

Skomentuj Piotrek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.